wtorek, 31 grudnia 2013

Szybkie paznokcie na sylwestra - Barry M Cosmo Berry i ArtDeco 257, Excalibur - A England

Pora raczej już późna, ale zawsze w ostatniej chwili można sobie jakoś poradzić. Może i mało odkrywczo ale jednak.
Użyłam lakiery Barry M Cosmo Berry oraz opisanego przeze mnie ArtDeco 257 KLIK oraz A England Excalibur KLIK.
Ponadto w drodzę z pracy weszłam do "chińczyka" i w powalającej cenie 3,50zł kupiłam dwa ładnie się zapowiadające brokatowe lakiery Lemax Galaxy Topper.






poniedziałek, 30 grudnia 2013

Lakierowy 2013 - Piórka, piaski i inne

Co prawda rok się jeszcze nie skończył, ale ja już przejrzałam swój zapasik lakierów do paznokci. Nastąpiły w nim drastyczne zmiany spowodowane datą przydatności lub rozwarstwieniem więc dzięki temu zyskałam trochę miejsca na nowe lakiery :) 
Ale wracając do tematu.
Które lakiery były/są moim odkryciem mijającego roku, które zaś uważam za kit. O tym za chwilę.

Zaczniemy od tych złych wiadomości czyli od lakierowej makabreski próbującej przebić się jako "moda" mowa tu o tzw. lakierach "piórkowych" byłam ich niezwykle ciekawa no i mam za swoje.

"Teksturowa formuła lakieru została zaczerpnięta wprost z pokazów mody. Lakier zawiera drobne paseczki tworzące efekt piór zatopionych w lakierze. Seria zawiera 18 długotrwałych kolorów.

W celu pełnego pokrycia zaleca się nałożenie dwóch lub trzech warstw lakieru. Po nałożeniu każdej warstwy należy odczekać kilka minut do dokładnego wyschnięcia, a następnie nałożyć kolejną warstwę. Lakier można nakładać samodzielnie na płytkę lub na uprzednio nałożony lakier."
Bliższe recenzję zrobiłam  TU oraz TUTAJ numer 15 otrzymałam od poprzedniej właścicielki, która opisała go TUTAJ. Mówiąc szczerze nie bardzo wiem co z nimi zrobić są raz maźnięte i stoją i czekają i czekają na jakiś pomysł.
Te lakiery oceniam jako koszmarek 2013r.
Wracając do lepszej części wiadomości.
Ten odchodzący rok upłynął pod znakiem piasku. I tu mówiąc szczerze ta sama firma czyli Golden Rose zdobyła moje serce wspaniałymi lakierami z linii Holiday, również Misslyn został całkiem przyjemnym lakierem a Wibo kupiłam kiedy w Rossmanie było -40% na kolorówkę. Żałuję, że nie mogę wszystkich tych lakierów nosić równie często wszystkie są dobre. Mają piękny brokatowo-matowy efekt, niestety Golden Rose 56 szybko odpryskuje a Wibo również odprysł mi na drugi dzień od nałożenia.
 
O lakierach piaskowych pisałam:
Moim lakierowym odkryciem roku okazało się:
Barry M oraz A England.

 O lakierach Barry M (oprócz Berry cosmo, który pojawi się niedługo) pisałam:
TUTAJ
Lakiery mają miłą kremową konsystencję, dobre krycie, zadowalającą trwałość.
 Zaśta magiczna dwójka A England, którą opisałam :TUTAJ
Zdobyła moje serce oryginalnym efektem na paznokciach.


Z różowych lakierów kolor  Bell Glam Wear 403, jest to słodziaśny cukierkowo-pastelowy róż, bubble gum pink. Jest prześliczny. Kupiłam go po tym jak prześliczny lakier Essie Need a Vacation (który pokazywałam: TUTAJ się skończył)
Również miło zaskoczyły mnie lakiery Sensique, których przekładnia ceny do jakości wypadła znakomicie. Mam typowo letnie odcienie 154 to morela z perłą a 155 to żywa pomarańcza bez żadnego błysku.
Uważam rok 2013 za bardzo udany z lakierowego punktu widzenia.

niedziela, 29 grudnia 2013

Kolorówka za +/- 10zł

Chciałabym przedstawić produkty do makijażu, których cena oscyluje w granicy 10 zł. Zdałam sobie sprawę, że zazwyczaj są to cienie i w dodatku przekraczające granicę 10zł o parę złotych :( Jednak znalazło się też kilka szminek, korektory oraz puder zapraszam na opasłego w zdjęcia posta.
Którego postanowiłam podzielić na części dotyczące cieni, ust, oraz twarzy.

Cienie
Parafrazując znany wszystkim tekst można rzec, że tanie cienie są dobre bo są dobre i tanie. Nie zawsze tak jest dlatego też postanowiłam przedstawić moje ulubione cienie, które spełniają oba warunki.
 W przewadze są to cienie Inglota, których cena to coś około 12, 13 zł (niestety słabo się orientuje) oraz cienie Kobo, które są drogie jednak ja swoje kupiłam po promocji w Naturze jako wkłady po 8zł z groszami.
 W śród moich ulubionych cieni znalazły się:

 Inglot:
Cienie inglota charakteryzują się dobrą pigmentacją i trwałością.
428
Jest to piękny cień niektórzy nazywają go kameleonem jednak dla mnie w porównaniu z pigmentem Inglota 85 jest to po prostu oryginalny cień, ale do kameleona to mu brakuje.
Cień jest to błękit/ granat w zależności od światła bardziej jedno lub drugie a nawet potrafi być lekko czernią (taką złamaną niebieskim). Idealny cień do smokey i jako kreska. Jedna z wielu perełek Inglota na które większość ze względu na cenę może sobie pozwolić (czego o MACu powiedzieć się nie da).
154
Jest to cień z kolekcji  Noble Collections jest przepięknym cieniem złoto/miedzianym z maleńkimi drobinkami cudo.
 153
Podobnie jak jego kolego z góry pochodzi z tej samej kolekcji. Mimo, że na zdjęciu wyszedł dość podobnie jest bardziej szary niż złoty również znajdują się w nim drobinki według mnie różowo-fioletowe.


 Catriece 410 C'mon Chameleon o którym pisałam TUTAJ

 Wkłady do cieni Kobo:
Cienie Kobo nie są jednakowe jedne są lepiej napigmentowane inne mniej. Lekko się kruszą przy nakładaniu, wytrzymują cały dzień na bazie. Ja do swoich ulubionych cieni tej firmy zaliczam (posiadam jeszcze kilka, ale te mają lepszą pigmentację)
101 Coconut
To matowa biel.
205 Golden Rose
To zdecydowana perełka w kolekcji Kobo. Ma również mniej sypką a bardziej kremową konsystencję co może być zarówno wadą jak i zaletą (co kto woli).
Cień jest różowy ze złotem przez co w zależności od światła wydaje się nawet brzoskwiniowy.

104 Pale Peach
To cielisty odzień z bardzo drobnymi drobinkami. Był to swojego czasu mój ulubiony cień w kolorze skóry (którą mam jaśniejszą , ale co tam).




 Vollare Versal Glitter nr 9
czyli tajemnicze cienie (jak dla mnie) od tzw. "chińczyka" za które zapłaciłam jakieś grosze. Sfatygowane pudełeczko kryje sześć całkiem przyjemnych cieni.
Lekko kruszą się i pylą przy nakładaniu, są dobrze napigmentowane, trzymają się cały dzień na bazie, lekko blakną pod koniec dnia.
Jest to w zasadzie paletka Nude (i tu tak jak w Sleek Au Naturel ktoś wsadził żółty cień).
Cienie kiedy je kupiłam pokryte były solidną warstwą grubego brokatu który na szczęście znajdował się jedynie na powierzchni cieni i uległ starciu.




Cienie są dość uniwersalne oprócz żółtego i pomarańczowego. Mamy tu biel do rozświetlenia wewnętrznego kącika, nic matowego do załamania więc cały makijaż będzie perłowy. Żółty i pomarańczowy, których nie lubię i wyglądam jak mara nocna w takich odcieniach, oraz rudy brąz, różowy brudny, i zielono-złoty (dla mnie lekko złote khaki) cień.
Porównanie Vollare Versal Glitter z Inglotem. 
Jak widać pigmentacja Vollare jest całkiem przyzwoita a i odcienie dość przyjemne.
 My secret Star Dust te sypkie cienie można znaleźć w Naturze, po promocji potrafią kosztować 4.99zł.
Cienie trzymają się na bazie nie bledną, osypują się przy nakładaniu jak to cienie sypkie. Wspaniale się mienią. Ich wadą jest dziwny zapach oraz stopień krycia pod tym względem nie są równe. 
2
To żółte złoto wspaniale się mieni.
5
To berzowy mieniący się na srebrno kolor.
6
To czekoladowy rudy brąz z drobinkami.




Usta
Niestety moja oferta szminek do 10zł jest nieduża.
Jest to tajemnicza szminka marki Editt w nieznanym mi numerze koloru oraz pomadki Wibo Elixir 09 oraz 04

 Wszystkie pomadki są trwałe, Editt lekko może wysuszać bo jest bardziej "pudrowa" niż nawilżające pomadki Wibo. Pomadki Wibo są jakby pół transparentne zaś Ediit jest bardziej kryjącą.

Twarz
 W dziedzinie podkładu w cenowych okolicach 10zł leżę i kwiczę- nie posiadam.
Co do pudru a tu od jakiegoś dłuższego czasu (pewnie ze 2 lata) jestem wierna pudrom sypkim z BU miałam już bambusowy, perłowy i diamentowy. W różnych kombinacjach i powiem, że wszystkie są świetnej jakości, drobno zielone, matują na długo, utrwalają makijaż i są rewelacyjne.
Co do korektorów to w granicach plus minus 10zł są kamuflaże z Catriece.

Posiadam dwa odcienie najjaśniejszy i najciemniejszy. Oba są kremowe, rozcierają się ze względnymi trudnościami, kryją dobrze. Nie nadają się pod oczy są dla mnie do tego celu za tępe i za ciężkie wydaje mi się, ze powłażą wszędzie w każde załamanie i postarzą o jakieś 10 latek a tego chciałabym uniknąć. Stosuje je na krostki, przebarwienia, blizny po trądzikowe itd. Nakładam pędzelkiem wtedy jakoś łatwiej się rozcierają.
Wiem, że większość rzeczy tutaj to raczej 10zł + jednak może ktoś znajdzie dla siebie coś ciekawego za nie duże pieniądze.

sobota, 28 grudnia 2013

Makijaż sylwestrowy

Uwielbiam brokat, jak ktoś przegląda mojego bloga lub mnie zna zdążył już się zorientować. Mimo, że większość osób uważa brokat za tani i tandetny ja go uwielbiam.
W normalny dzień z chęcią nosiłabym jakiś brokatowy dodatek (a to dolna powieka lekko brokatowa albo paznokcie).
Dla mnie kwintesencją brokatu jest MAC 3D Glitter w kolorze srebrnym uwielbiam go, ale posiadam jedynie odsypkę.
 W makijażu wykorzystałam Inglot 57, który jest cudownym złotym brokatem również podobnym do MAC 3D glitter.
Na ustach mam Sleek matte me w kolorze Brink Pink 432 (jakoś krzywo wyglądają na zdjęciu ale no cóż nikt nie jest doskonały).

Na koniec roku stary hit bolly który od nowa do mnie przylgnął:

piątek, 27 grudnia 2013

Bomb cosmetics - Mydełko torcik Jingle berry oraz babeczki do kąpieli

 Przyznam się szczerze, ża na zakup tych produktów miał wpływ ich kształt. Taki słitaśny, że aż zęby bolą :) a przy tym te słodycze nie pójdą w biodra ani w nic innego.
Mydełko torcik Jingle berry
Bomb comstics to  ręcznie wytwarzane mydła zawierające glicerynę oraz olejki eteryczne.
Moje mydełko jest świąteczną edycją o nieziemskim zapachu.

 Mydło z brokatem i to w kształcie tortu musiało skraść moje serce. 
Zapach to jagody szkliwione karmelu - podobno, bo ja czuję arbuza o.O
Niemniej jednak zapach jest obłędny. Mydło pięknie się pieni, ładnie myje. Wiadomo, że te fikuśne zawijaski bardzo szybko odpadły od reszty a brokat się zmył.
Jednak ze wzglu na kształt i radość jaką mi sprawił puszczam to w nie pamięć i daje mu 10 na 10 punktów.

Ponieważ kupowałam swoje muffinki i babeczki kupowałam w amoku nawet do końca nie wiem jakie wybrałam. Brałam je po wyglądzie, nie zapachu. Wiem, że jedna jest to kremowa babeczka do kąpieli "Pieczone jabłko".
Co do reszty nie mam pojęcia ale były cudne, małe dzieła sztuki.
Co do ich użycia rozpuszczają się bardzo dobrze w wodzie,  faktycznie woda jest taka lekko "tłustawa" ale nie za bardzo. Zapach jest piękny, skóra może i jest nawilżona, ale po kąpieli i tak stosuje balsam więc ciężko mi powiedzieć o stopniu nawilżenia.
Zarówno mydło jak i babeczki są wspaniałym gadżetem bez którego bez problemu można by się obejść ale czemu nie spróbować i rozpieścić się.
Ja jestem zachwycona i na pewno jeszcze odwiedzę sklepik gdzie znalazłam te kosmetyki.

A teraz tak P.S
Nie sądziłam, że moje zakupy przyjdą tak szybko, ale już niedługo:
Etude House Precious Mineral BB cream Cotton fit  oraz 
Etude House  Tear drop liner