niedziela, 23 listopada 2014

Thierry Mugler Angel


Nie pisałam do tej pory o perfumach ponieważ mój zasób słownictwa nie jest w stanie oddać subtelności oraz wielowymiarowości moich ulubionych zapachów.
Przeglądając gazetę natchnęłam się na tę oto reklamę i przypomniało mi się jak długą historię w moim życiu mają perfumy sygnowane przez Thierrego Muglera. Perfumy miały swoją premierę w 1992 r jednak w moim życiu miały premierę kiedy będąc na studiach poszukiwałam drogich perfum na prezent dla mamy, wtedy mój wybór padł na Chloe jednak po zapoznaniu się z Angelem wiedziałam, że mamie się nie spodobają mi zaś jak najbardziej. Cena tych perfum jak dla mnie była problematyczna 315 zł za 25 ml (jest to buteleczka z możliwością uzupełniania, uzupełniająca buteleczka jest już w przystępniejszej cenie bo za 179 zł za 40 ml).


Na stronie Dauglasa możemy o nich przeczytać: "Połączenie niewinnego anioła i uwodzicielskiej divy. Taki właśnie jest ANGEL - fascynująca kompozycja perfum łączących w sobie przeciwieństwa i sprawiających, że każda z was poczuje się niezwykle kobieco. Nieoczekiwane, aczkolwiek wyważone połączenie paczuli i słodkich nut gourmand wywołuje dreszczyk, emanuje niezwykłością, nie sposób go zapomnieć, w nieokreślony sposób zmysłowe..."


Nuty zapachowe:
Nutami głowy są melon, kokos, mandarynka, liść czarnej porzeczki, jaśmin, bergamotka i wata cukrowa.
Nutami serca są miód, morela, jeżyna, śliwka, orchidea, brzoskwinia, jaśmin, konwalia, czerwone jagody i róża.
Nutami bazy są fasolka tonka, żywica bursztynowa, paczula, piżmo, wanilia, ciemna czekolada i karmel.
A wszystkie te nuty zamknięte w oryginalnym flakonie w kształcie gwiazdy z niebieskiego ręcznie szlifowanego szkła.


Pragnęłam je mieć od 8 lat i w końcu w roku 2014 mi się udało dzięki promocji w drogerii Hebe.
Zapach tych perfum odbieram jako niesamowitą eksplozję różnych nut, jest jednocześnie słodki przy czym nie ma w nim nic z "landryniastych" przymilnych nut zapachowych, jak i "z pazurem", jest odważny, dość ekstrawagancki i mega kobiecy. Ilekroć mam go na sobie w pracy słyszę komplementy (mam nadzieje, że szczere). Czuć go cały dzień, nie jest to w żaden sposób męczące gdyż jego zapach rozwija się wraz z czasem.
Jego trwałość określiłabym jako mega, nie należy do perfum które utrzymują się na skórze przez pierwsze 4 godziny przechodząc potem  na drugą stronę tęczowego mostu aby pozostało po nich smętne wspomnienie.

 Jest to też dla mnie osobliwy zapach, zawsze jak sprawdzam zapach w perfumerii uderza mnie najpierw woń spirytusu i muszę czekać sekundkę machając dłonią czy to papierkiem aby się ulotnił w przypadku tego zapachu nie ma to miejsca.
Ze względu na jego trwałość i intensywność wystarczy odrobina (dla mnie to szyja i nadgarstki) i już możemy uwodzić zapachem. Jeśli przesadzimy z ilością raczej wywołamy u współtowarzyszy mdłości.
W internecie można przeczytać, że zapach ten pachnie  "piwnicą, kryptą, piękną wampirzycą, cmentarzem". Nie mam pojęcia jak pachnie wampirzyca i cmentarz, zapach krypt lubię niemniej jednak nigdy nie zdarzyło mi się poczuć tych woni w nim. Dla mnie pachnie słonym karmelem, wanilią, oraz cytrusami.
Mimo ceny jest to tak przepiękny i długo utrzymujący się zapach, że zapewne jeśli go zużyje (a wtedy pojawi się u mnie ból serca) zakupie go raz jeszcze gdyż jest to zapach, którym mogłabym bez zmian pachnieć przez bardzo długi okres czasu.
Zdjęcia promujące ten zapach wyglądają tak przepięknie, że nie mogłam się oprzeć.


4 komentarze:

  1. chciałabym mieć taki wielki flakon jak ta Pani ze zdjęcia:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak ja, niestety trzeba się nacieszyć mniejszą pojemnością ;)

      Usuń
  2. Nie lubię tego zapachu, nie rozumiem szału na niego jaki panuje od lat 90-tych, od kiedy pojawił się na rynku. Pamiętam z "Twojego Stylu" reklamy tych perfum w czasie gdy były nowością. Równocześnie przyznaję, że mają w sobie to "coś" (czego akurat ja widać nie lubię) i jest mega trwały. Dla mnie to zapach - dziwadło. Choć jeszcze nie takie jak inne perfumy Thierry'ego Muglera czyli WOMANITY. Poproszę o wpis i o tym ryjącym-na-maksa-banię zapachu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno trzeba przyznać perfumom sygnowanym tym imieniem, że się je zapamięta pozytywnie lub nie ale w śród wielu podobnych "ciapciatych" zapachów te wbijają się w pamięć

      Usuń

Mój Blog jest Hate Free, nienawistne komentarze nie będą publikowane.

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję ;)