poniedziałek, 30 maja 2016

50 Twarzy ślimaka- Mizon Ślimakowy BB


Dziś opowiemy sobie o pewnym kremie BB, który zawiera filtrat ze śluzu ślimaka. Tego typu ingredienty nie są mi obce i pisałam o nich w kilku postach w których przybliżałam Wam dobrodziejstwa płynące ze ślimaczka:
Nie jest to również mój pierwszy krem BB ze śluzem ślimaka w tej materii ubiegł go Skin79
 Jeśli po raz pierwszy widzicie w składzie śluz ślimaka i zastanawiacie się po co to. Zastanówcie się jakie ciałko ślimaka jest delikatne a mimo to nie chodzi on popękany ani pokaleczony. Śluz ten ma właściwości bakteriobójcze, nawilżające- tak w telegraficznym skrócie. Ponadto jest pozyskiwany bez krzywdzenia tych mięczaków.
 Jesli chodzi o ten krem nie posiadam pełnego opakowania a jedynie próbkę, którą dostałam od wake up- make up! dlatego też nie powiem Wam nic o jego opakowaniu, ale to nic.

Dzięki tamu, że mam próbkę  mogę łatwiej ocenić konsystencję produktu. Jak widać jest ona dość gęsta. 


Co obiecuje producent: 
(jak zwykle cuda na kiju i baśnie z mchu i paproci, ale musimy przez to przejść).
Krem BB MIZON Snail Repair Blemish Balm ze śluzem ślimaka. Kosmetyk działa przeciwstarzeniowo, rozjaśnia i chroni przed szkodliwym działaniem UV (SPF 32). Polecany do cery wrażliwej, z bliznami, o nierównym kolorycie.MIZON Snail Repair zawiera 45% filtratu wydzieliny ślimaka. Główny składnik śluzu - mucyna - ułatwia regenerację skóry i nadaje jej gładkość. Chroni również przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Kwas hialuronowy, alantoina i gliceryna pomagają w odpowiednim nawilżeniu cery. Zawiera arbutynę, adenozynę i peptydy. Bogaty w różnorodne ekstrakty roślinne, między innymi z nasion kasztanowca, arniki górskiej, piołunu i krwawnika pospolitego. <źródło> Brzmi pięknie ale czy pozostanie w strefie czczych obietnic? Przekonajmy się. 
nadszedł czas na test czyli nałożenia kremu na twarz. tym razem efekt był tak porażający a zarazem delikatny, że postanowiłam nałożyć na pól twarzy. Z resztą zobaczcie same.
Oto moja twarz bez makijażu jak widać w tym okresie nie mam za wiele do zakrycia. Powiem wręcz, ża patrząc na to zdjęcie stwierdzam, że jak na mnie cera jest idealna. 


Po jak widać krem rozprowadzony na połowie twarzy ;) Myślę, że wiecie od razu na której połówce jest krem jeśli nie to po Waszej lewej.

Jeszcze raz przed:

I po:

 Myślę, że od razu widać co powiem:
+ Krem ma niesamowite krycie wyglądając jednocześnie naturalnie.
+ Nie tworzy efektu maski.
+ Ma filtry przeciwsłoneczne.
+Nie zapycha i nie uczula.
+ Trwałość bez problemu 8 godzin +

Mogłabym skusić się na jego pełne opakowanie uważam, że jest naprawdę dobry. Na lato idealny jeśli ktoś chce krycia bez efektu maski.

Do przetestowania czeka jeszcze żel do mycia twarzy z tej serii.

piątek, 27 maja 2016

Lancome Hypnose



Dziś nadszedł czas na kolejną recenzję tuszu do rzęs. Tego oto gagatka znalazłam w Kalendarzu adwentowym jaki dostałam od marki Lancome 

               Kosmetyczny Kalendarz Adwentowy- Rozpieszczona z Lancome

Od tamtego momentu miałam trochę czasu by poużywać i przetestować maskarę o której słyszałam wiele pozytywnych opinii. W tym miejscu muszę wspomnieć, że moim tuszem idealnym jest:
Lancome Grandiose  Najlepszy tusz na świecie.

Co producent mówi o tuszu 

"Przykuwający uwagę wzrok modelki i nazwa najnowszego tuszu Hypnose mówi nam wszystko. Oko ma być uwodzicielskie i hipnotyzujące za sprawą wyrazistego makijażu. Ten tusz oferuje nieograniczone możliwości podkreślania rzęs. Dzięki nowatorskiej recepturze SoftSculpt z polimerami, zmiękczającymi woskami i prowitaminą B5 mogą być one nawet sześciokrotnie grubsze, ale jednocześnie producent obiecuje - niesklejone. Gładka elastyczna konsystencja tuszu przypominająca fluid oraz unikalna szczoteczka pozwalają na równomierne i stopniowe rozprowadzenie go na powierzchni rzęs. Nawet przy intensywnym makijażu tusz nie będzie się kruszyć, a na rzęsach nie powstaną grudki. Dostępny w trzech kolorach oraz w dwóch wersjach: 
- zmywalny wodą,
- wodoodporny." Mój egzemplarz to oczywiście czarny kolor i wersja nie wodoodporna. Regularna cena to 159 zł za 6,5 ml czyli nie oszukujmy się drogo.  

Opakowanie i szczoteczka


Klasyczne, eleganckie opakowanie w kształcie klepsydry. Oszczędnie i z klasą jak na markę przystało.
Co do szczoteczki to klasyczna szczecinka w kształcie nie wyróżniającym się niczym.  Kolor to czerń i to głęboka, nie jakiś grafit ani popłuczyny po czerni. Jest to tak czarny odcień jak może być czarna dusza arcywroga dowolnego superbohatera.

Zanim przejdziemy do rezultatu może przypomnę czego oczekuje od tuszu do rzęs: 
* podkreślenia moich rzęs czyli pogrubienia i wydłużenia
* mocnego koloru (zwykle jest to czerń)
* trwałości, ma minimum wytrzymać 8 godzin bez żadnych wpadek czyli osypywania się
* ma mnie nie podrażnić
* ma dać się łatwo zmyć
* szczoteczki wygodnej w operowaniu, może być tradycyjna jak i silikonowa ma jednak być wygodna i dobrze "leżeć w dłoni"
Jak widać nie stawiam tuszą zadań nie możliwych do wykonania. Przejdźmy więc do: 

Moja opinia
By w pełni przedstawić Wam moje zdanie na temat tuszu najpierw rezultat na oku z tuszem i bez. Myślę, że bez podpisu też byście rozpoznały które jest które. Od razu zaznaczę, że rzęsy pokrywam jedną warstwą tuszu. 










Jak widać rzęsy są ładnie podkreślone, pogrubione i wydłużone bez teatralnego efektu. Nie są również sztywne, czego nie lubię w tuszach do rzęs. Faktycznie tusz ma bardzo lekką konsystencję i nie powstają grudki te obietnice producenta są spełnione. 
Jednak tusz jest mniej trwały niż Grandiose, potrafi się osypywać gdzieś w okolicy 6-7 godziny. Kiedy miałam na sobie tusz Grandiose zbierałam komplementy na temat swoich rzęs. Dwie osoby zapytały mnie czy dokleiłam sztuczne, a jedna powiedziała, że mam gęste rzęsy :D  przy tym tuszu to się nie zdarzyło dlatego nie pokona mojego ukochanego Gradiose. 

Ciesze się, że mogłam go przetestować ale wiem, że marka ma lepsze w swojej ofercie. 

czwartek, 26 maja 2016

Kosmetyczne rady mojej mamy

Po lekturze "Sekrety urody Koreanek" i znaczących wspomnieniach autorki o tym jak o urodę dbała jej mama, połączonych z dyskusją z moją siostrą doszłyśmy do wniosku, że Nasza mama mimo iż nie jest koreańską emigrantką przekazała nam całkiem niezłe podstawy pielęgnacji i makijażu. A jaki może być lepszy dzień na przekazanie Wam kosmetycznych rad mojej mamy jak nie dzień matki?
Przejdźmy więc do rad mojej mamy: 
1. Lepiej kupić droższe a lepsze jakościowo i niż tańsze i złe. Wielokrotnie sprawdziłam to, że w niektórych rzeczach cena idzie z jakością np. perfumy i w mojej ocenie tusze do rzęs.
2. Przeciągnij podkład na szyję. trafności tej uwagi nie trzeba tłumaczyć nie ma nic gorszego niż maska.
3. Nie używaj za ciemnego podkładu. To również całkiem oczywista uwaga, ale widzę że nie które dziewczyny nigdy jej nie otrzymały.
4. Używaj różu do policzków, ale mądrze. Róż odświeża wygląd skóry, ale użyty w nadmiarze sprawia że wyglądamy jak przysłowiowa "ruska lala".
5. Używaj kremów do twarzy. Nawet obecnie kiedy jestem już dorosłą kobietą mama zapytała mnie czy przeciągam krem na noc również na szyję i dekolt. Mówię, że to jest przeciwtrądzikowy (ponieważ mimo wieku musicie wiedzieć, że ciągle mam i pewno będę miała niedoskonałości) na co moja mama skwitowała "Będziesz później żałować". Ma racje ponieważ wiek widać po kilku szczegółach: dłoniach, szyi i dekolcie. Niestety nie wydaje mi się abym na szyje miała rozprowadzać krem przeciwtrądzikowy. Gdybym używała przeciwzmarszczkowego to jak najbardziej.
6. Moja mama nie leży plackiem na słońcu i się nie opala, bo to nie zdrowe. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek to robiła.  Więc jako dziecko przez naśladownictwo nauczyłam się również tej mądrości.
7. Kolejny punkt związany z opalaniem: podobnie jak moja mama nigdy nie byłam na solarium i zapewniam, że nie będę.
8. Zawsze zmywaj makijaż. Nigdy ale to nigdy nie zdarzyło mi się spać w makijażu czy to po studniówce, weselach  czy po szalonych studenckich imprezach. w nocy skóra ma się regenerować a nie kisić pod podkładem, pudrem czy co tam jeszcze mamy nałożone zmieszanymi z kurzem, sebum i innym brudem. Straszne.
9. W lato używaj lżejszych kremów a zimą chroń skórę przed mrozem.
10. Kremem przeciwzmarszczkowym na noc posmaruj również ręce. Jak już wiemy nie używam przeciwzmarszczkowych ponieważ walczę z niedoskonałościami.
11. Do makijażu potrzebne jest dobre światło.
12. Dzięki mojej mamie nauczyłam się również, że warto ładnie pachnieć a więc perfumy, perfumy i jeszcze raz perfumy. Moje pierwsze perfumy kupiła mi moja mama i była to Pur Blanca z Avon.

rad zapewne było o wiele więcej, ale ponieważ tak je przyswoiłam, że stały się dla mnie oczywistością mogę ich w tym momencie nie pamiętać za co przepraszam Was i moją Mamę oczywiście.
Moja mama była również kobietą która wprowadziła mnie w tajniki makijażu. Pamiętam jako berbeć siadałam na taborecie w kuchni i patrzyłam jak moja mama się maluje. Pamiętam również, że moja mama malując się opowiadała mi co robi i w jakim celu. Ot taki pierwszy w życiu mój tutorial makijażowy ;) Mama kupiła mi również pierwsze kosmetyki tusz do rzęs, puder i cień do powiek.

Moja mama pokazała mi podstawy pielęgnacji i makijażu. swoje bazowe informacje posiadam od niej. a jak było w Waszym przypadku?

piątek, 20 maja 2016

Brązowe pigmenty mineralne z Kolorówka.com


To że lubię pigmenty mineralne z kolorówki.com zauważyli pewnie wszyscy czytający mojego bloga.
We wcześniejszym poście pokazywałam Wam złote/miedziane pigmenty z kolorówka.com Tanie złote pigmenty mineralne z Kolorówki.com

Dziś dlatego kolejny post o pigmentach tym razem przyjrzymy się brązom, które posiadam.

Antique Gold


Jest to jeden z tych odcieni, które bardzo ciężko opisać. Jest złoty a i owszem, jest oliwkowy owszem ale jest też czarny?? Jest to bardzo nietypowy i urokliwy kolor.

Frozen Taupe


Powiedźcie czy ten kolor nie jest piękny. Moim zdaniem dzięki jego niejednoznaczności spokojnie nałożony solo na oku zrobi wrażenie. Jest to odcień taupe czyli taki brązowo szary z domieszką fioletu. Na zdjęciu jest nałożona na sucho, a jaki piękny ma połysk. Cudo.

Chocolate Mousse


Jest to perłowa, mika o ciepłym odcieniu brązu. Mi nie pasuje ze względu na ciepłe ceglaste tony, ale co kto lubi.

Blackstar Gold


Jest to jednak z najmniej skrzących się mik prezentowanych dzisiaj. Ma kolor starego złota, ale dla mnie jest bardziej oliwkowo-brązowa niż złota.

Antique Copper 
 

Ta mika jest z kolei ciepło brązowa ale z miedzianym akcentem. Nie jest przez to tak ciepło czekoladowa jak Chocolate Mousse. Mika lekko sie skrzy ładna do niebieskiej, szarej i zielonej tęczówki.

Atena



Nie wiem czemu, ale dla mnie ten kolor to petarda. Mnóstwo różnokolorowych skrzących się drobinek w bazie dla mnie raczej w odcieniu taupe. Po prostu rewelacja. Pięknie połyskuje na oku, dla mnie cudo jeden odcień a robi za cały makijaż oka.

Rouse Taupe



Jest to znana mika z tego sklepu a to ze względu na efekt duochromu. Nie jest z resztą jedyną duochromową miką w ofercie kolorówki.  

Porównywałam go z pigmentem Inglot 85 KLIK.
Jest to piękny głęboki ciepły, czekoladowy brąz z zielonym połyskiem.

Golden Coffee


Ten kolor nieznacznie mi przypomina Antique Gold nie ma on jednak żadnej czerni w bazie. Bardziej niż wspomniana wcześniej kojarzy mi się z antycznym złotem, ale co tam nie ja nadaje im nazwy ;) jest to brązowo-oliwkowy kolor.

Wolicie cienie w formie sypkiej czy prasowanej? Ja przyznaje się, że wole cienie prasowane ale te miki ze względu na kolory, efekty i cenę jestem w stanie znieść w formie sypkiej. jedyne czego nie lubię to tych woreczków strunowych. Ale z tym tez można sobie poradzić, na stronie kolorówki kupiłam pudełeczka z siteczkiem i problem rozwiązany.

poniedziałek, 16 maja 2016

Co słoneczko widziało? Chroń skórę przed słońcem


Czasami zastanawiamy się nad sekretem młodego wyglądu azjatyckich guru urodowych. Co oprócz genów, diety i wieloetapowej pielęgnacji wpływa na młody wygląd skóry? Odpowiedź jest prosta filtry przeciwsłoneczne. W krajach europejskich opalenizna jest znacznikiem statusu społecznego, stylu życia. W Azji jest zupełnie odwrotnie, nie uświadczymy tam takiego natłoku samoopalaczy o przyspieszaczach opalania nawet nie mówmy.
Mam jasną karnację, taką typowo blado-różową, w wyniku ekspozycji na słońce może i powstaje witamina D, której mamy niedobór z powodu takiego a nie innego położenia geograficznego ale powstają również zmiany skórne. w imię opalonej i modnej cery nie chcemy chyba mieć zmarszczek, czyraka czy poparzeń słonecznych. Co prawda filtr nie wyeliminuje do 0 możliwości powstania tego wszystkiego, ale przynajmniej opóźni jeśli nie zapobiegnie całkowicie.
 Mi  osobiście wiele dało do myślenia nie tylko azjatyckie podejście do sprawy filtrów jak również film pokazujący jak słońce widzi naszą skórę. 


Wnioskuję, że te wszystkie przebarwienia widoczne dopiero w świetle UV mogą pod wpływem słońca się objawić już nie jako słodkie "piegusie" ale plamy starcze brrrr Kto z Nas chce wyglądać jak przepiórcze jajo? Ja na pewno nie.

Zaczniemy od ciała. Otóż ręce i nogi smaruję kremem z filtrem od La Roche-Posay Antyhelios XL SPF 50. Lubie go za to, że jest nie tak ciężki jak np filtr 50 Ziaji. Oczywiście bieli, ale jak na Polskie standardy jest dość lekki i za to go lubię. Oprócz tego jest w dużym opakowaniu 300 ml, które spokojnie mi wystarczy na cały sezon.

Skład:
Opis producenta:

Jeśli chodzi o ochronę twarzy to przez lata cierpiałam używając ciężkich kremów, które miałam wrażenie, że mnie duszą.  Aż kupiłam filtry przeciwsłoneczne japońskiej firmy Biore.
Biore UV Aqua Rich Watery Essence jest to wspaniały lekki krem, który mogę z powodzeniem stosować na twarz. nie jest tak gęsty jak La Roche-Posay (który i tak ja na polskie/europejskie standardy jest lekki). Czy ktoś może mi powiedzieć czemu kremy dostępne u Nas są takie ciężki o konsystencji pasty do zębów i o podobnym poziomie tępości co pasta do butów. Przy czym krem ten posiada SPF 50+ oraz PA++++.

Jest go tylko 50 g a jeśli chodzi o skład to o:
cały w "robaczkach".
Filtrem przeznaczonym już typowo do twarzy jest Biore UV Perfect Face Milk, krem również delikatny i nie ciężki. Z powodzeniem stosuje go pod makijaż i nie mam wrażenia że skóra mi się udusi. Posiada filtr SPF 50+ oraz PA++++. Jest do jedynie 30 ml nad czym ubolewam.

Krem jest wyposażony w wygodny dzióbek.


Niedługo wybieram się do Seulu i daje Wam w tym miejscu słowo, że na pewno zakupię sobie filtry przeciwsłoneczne ponieważ ich jakość a Nasza jest jak niebo i ziemia. Jeśli jednak macie okazję, znacie sklep albo po prostu będziecie na miejscu kupcie sobie te filtry. Warto.

niedziela, 15 maja 2016

Moja codzienna pielęgnacja


Nie jestem żadnym urodowym guru, ani nawet kosmetyczką ani nikim innym związanym w tym temacie. Jednak tak jak każda z Was tak i ja mam określony "rytuał" pielęgnacji. Czasem jakiś kosmetyk do niego wskoczy czasem jakiś wypadnie ale na chwilę obecną używam właśnie tych. Chciałam się z Wami podzielić tym czego używam ja oraz krótką opinią na temat tych kosmetyków. Zdaje sobie sprawę, że post może być długi dlatego rozsiądzie się wygodnie i zaczynamy.

Poranek
Kosmetyki ułożyłam w kolejności ich używania.


La Roche-Posay Effaclar H Swój dzień rozpoczynam od mycia twarzy w tej roli nowość u mnie, którą doradziła mi Pani dermatolog. "Preparat przeznaczony do mycia skóry tłustej z tendencją do trądziku. Nie powoduje przesuszenia skóry. Nie zawiera mydła; fizjologiczne pH; Polecany do skóry uwrażliwionej silnie wysuszającą kuracją Sposób użycia: spienić w dłoni niewielką ilość produktu z wodą. Aplikować na zwilżoną twarz. Spłukać obficie bez pocierania"
 Moja opinia jest mieszana z jednego powodu on się nie pieni. Ja nie potrafię myć czegokolwiek (włosów, skóry, naczyń) czymś co się nie pieni! W związku z tym nie wiem czy ze mną zostanie., Oprócz tego nie ma żadnych minusów.

Po umyciu twarzy przecieram twarz tonikiem a jest nim od paru lat hydrolat roślinny. pokazywałam go w poście o poprawie stanu mojej skóry TUTAJ.

Nie mam żadnego ulubionego hydrolatu, używam naprzemiennie różnych. Na chwilę obecną jest to Hydrolat Jaśminowy ze Zrób sobie krem "W krajach Dalekiego Wschodu olejek jaśminowy uznawany jest za silny afrodyzjak. Wykorzystywany jest  w aromaterapii, jako środek poprawiający nastrój. Pomaga w leczeniu ospałości i ma działanie antydepresyjne. Działa relaksująco i uspokajająco na układ nerwowy. Hydrolat jaśminowy na skórę działa tonizująco, przywracając jej naturalne pH, łagodzi  podrażnienia, zaczerwienienia, wrażliwej i swędzącej skóry. Usuwa zmęczenie, odświeża." Jest to bardzo dobry tonik, jedynie co mi się nie podoba to zapach. Ten hydrolat śmierdzi i mnie to męczy postaram się go omijać ze względu na to.
 Po przetarciu twarzy tonikiem nadszedł moment na kwas hialurownowy. W tej roli lotion od Hada Labo Whitening Lotion (Rich) pokazywałam go w TYM poście, jednak od tego czasu coś się zmieniła a mianowicie marka jest dostępna w Polsce o czym się dowiedziałam dzięki wake up- make up! KLIK

Kosmetyk szybko się wchłania, nawilża skórę, jest ona również bardziej napięta. Z chęcią spróbuje innych kosmetyków tej firmy.
Kiedy wchłonie się już lotion od Hada Labo nadszedł czas na serum w tej roli IT'S SKIN Power 10 Formula VB Effector Serum do cery tłustej "Beztłuszczowy, lekki krem wodny (serum) do twarzy, zawierający Witaminę B,która kontroluje wydzielanie sebum i przywraca skórze równowagę hydro-lipidową. Dodatkowo, serum walczy z niedoskonałościami skóry, redukując zmiany zapalne oraz nadaje skórze zdrowy wygląd.Szczególnie polecany dla skóry tłustej i mieszanej z nasilonymi niedoskonałościami. Nakładać preparat (2-3 krople) na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu.Delikatnie wklepać opuszkami palców." Byłam bardzo ciekawa jak się spisze ten produkt wcześniej miałam T'S SKIN Power 10 Formula SYN_AKE Serum wygładzające o którym pisałam TUTAJ. Jestem zadowolona z tego preparatu faktycznie polepsza stan mojej skóry, niedoskonałości goją się szybciej, ale ma też minusy: bardzo mała wydajność i przesuszanie skóry. Myśl, że skusze się na kolejne serum z tej serii ale nie koniecznie to.


Aby It's Skin mógł wchłonąć się spokojnie po jego nałożeniu nakłądam krem pod oczy. Jest nim Lancome Advanced Genifique Yeux Light-Pearl (jego miniaturę dostałam w Adwentowym Kalendarzu od Lancome KLIK.) "ZAAWANSOWANY KONCENTRAT AKTYWUJĄCY MŁODOŚĆ ROZŚWIETLAJĄCY OKOLICE OCZU. Serum rozświetlające okolice oczu z nowatorskim aplikatorem Light-Pearl™ w kształcie perły, który dociera do najmniej dostępnych obszarów wokół oczu. Unikalna kompozycja składników pozwala redukować opuchnięcia pod oczami, intensywność cieni oraz widoczność drobnych zmarszczek. Kontur oka staje się bardziej wyrazisty, a skóra wokół oczu wygładzona i rozświetlona." Ten preparat posiada ponoć aż 7 patentów. Powiem szczerze , że jestem z tego kosmetyku super zadowolona. Zaobserwowałam również wzmocnienie rzęs, nie wiem czy to ten produkt czy coś innego co używam czy może suplementacja (wit. D, żelazo, wit. B) ale rzęsy mam mocniejsze i gęstsze. Serum wspaniale odpręża moją okolicę pod oczami, pomaga mi wykonać drenaż na moje opuchnięte doły. Jest to cudowny kosmetyk, który kupię ponownie, ale ma jeden minus cenę :( jednak przemawia za nim wydajność. Jest to wbrew pozorom bardzo wydajny kosmetyk.


 A oto i perła aplikator, można nim wykonać masaż okolicy oczu co jest dla mnie najprzyjemniejszą częścią dnia. Kiedy aplikator ugrzeje nam się od jednego oka wkładamy go do słoiczka by nabrać produkt na drugie oko i bum jest znowu zimny.


Kiedy już krem pod czy nałożony, serum z It's Skin wchłonięte nadszedł czas na krem do twarzy. W tej roli sprawdzony krem z Ziaji Kuracja dermatologiczna AZS krem kojący nawilżający. Lubię firmę Ziaja za jakość i cenę. A sam krem jest cudowny: "Krem kojąco - nawilżający o wysokiej aktywności łagodzącej. Zawiera tylko niezbędne składniki receptury. Wykazuje skuteczność dermatologiczną w pielęgnacji chronicznych zmian atopowego zapalenia skóry (AZS).Bezzapachowy, bez parabenów, kompatybilny ze skórą. Problem: zaburzenia bariery ochronnej naskórka, suchość skóry, podrażnienia o różnym stopniu rozległości, nasilone swędzenie skóry oraz podwyższone ryzyko nadkażeń.
Wskazania: dla osób z atopią skóry bez ograniczeń wiekowych.
Efekt:
- przywraca ciągłość bariery hydrolipidowej naskórka,
- działa zmiękczająco, nawilża i zmniejsza suchość skóry,
- redukuje nadmierne swędzenie,
- równoważy florę bakteryjną,
- skutecznie łagodzi podrażnienia i zapobiega ich nawrotom." Nie mam AZS, mam skórę skłonną do alergii i podrażnień, kiedyś na wiosnę zawsze uczuloną i swędzącą. Na szczęście teraz nic takiego nie mam miejsca a skóra po tym kremie jest nawilżona i miękka. Kremu używam również na skórę pod pachami bezpośrednio po goleniu wspaniale łagodzi podrażnienia. Nie zapycha mnie i nie powoduje wysypów nowych nieprzyjaciół.

 Kiedy przebrneliśmy przez wieloetapową pielęgnacjię twarzy nadszedł czas na wieczrną, w której nie wykorzystuje tylu kosmetyków.

Wieczór
Kosmetyki również w kolejności w jakiej ich używam. 


Na sam początek trzeba zmyć makijaż. Ponieważ była zauroczona olejkiem do demakijażu od Etude House KLIK.  Ciągle staram się znaleźć zastępstwo tego kosmetyku Olejowe zmywanie makijażu z Biochemią urodyTym razem skusiłam się na Clochee Soothing Cleansing Oil Wygładzający olejek do Demakijażu "Skutecznie usuwa nawet wodoodporny makijaż i wszelkie zanieczyszczenia nie powodując podrażnień i przesuszenia skóry. Pielęgnuje cerę dostarczając jej niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych już na poziomie demakijażu.
Przed użyciem wstrząśnij, rozprowadź na wilgotnej lub suchej skórze wedle swojego upodobania, wykonaj oczyszczający masaż twarzy i spłucz wodą. 
Dzięki obecności oleju ze słodkich migdałów jest bogaty w witaminy A, B1, B2, B6, D i E oraz składniki mineralne. Nadaje się do każdego rodzaju skóry, ponieważ rozprowadzony nie daje efektu ciężkości i dobrze się wchłania. Polecamy go szczególnie osobom ze skórą suchą i podrażnioną.
Natomiast zawarty w nim olej sezamowy, który jest bogaty w składniki mineralne i witaminę B6, poprawia elastyczność i jędrność skóry. Szybko się wchłania, odżywia suchą cerę oraz łagodzi zaczerwienienia. Przyciąga cząsteczki toksyn, wiąże je i usuwa z powierzchni skóry. Łatwo spłukuje się wodą." Olejek skutecznie zmywa makijaż, nawet oporne tusze do rzęs. Jedyne co mi się w nim nie podoba to fakt, że pozostawia po spłukaniu tłusty film na skórze. Jego cena również nie jest jakoś mega zachęcająca, ale jest tańszy niż koreańskie olejki do demakijażu. Nie wysusza, nie zapycha, nie uczula. Zmywa makijaż a więc zadanie wykonane. 


Może mam jakąś manię, ale ja muszę mieć dobrze oczyszczoną twarz na noc. Inaczej nie zasnę. Nigdy jak żyje nie usnęłam w makijażu nie zależnie po jakiej imprezie (studniówka, imprezy studenckie, wesela) zawsze zmywam makijaż. Lubię mieć dobrze oczyszczona twarz, przez niedostępność dobrze oczyszczających azjatyckich specyfików (wspominałam o nich TUTAJ) wróciłam niby Bilbo do Shire do sprawdzonego przez lata La Roche-Posay Effaclar Oczyszczający Żel do skóry tłustej i wrażliwej. Bardzo go lubię daje mi poczucie zmycia wszelkich zanieczyszczeń, pozostałości makijażu i po demakijażu. W przeciwieństwie do porannego żelu pieni się dzięki temu moje zdrowie psychiczne jest zachowane ;) "Żel EFFACLAR delikatnie oczyszcza skórę dzięki zawartości środków myjących dobranych specjalnie do skóry wrażliwej. Usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum, pozostawiając skórę czystą i świeżą. Z łagodzącą, przeciwdziałającą podrażnieniom wodą termalną La Roche-Posay - pH 5,5 - bez mydła - bez alkoholu - bez barwników - bez parabenów". Dzięki niemu twarz jest gotowa na kolejny krok

Kolejnym krokiem jest tonik ale jego już znacie to Hydrolat roślinny. 

Nadszedł czas na krem do twarzy tym razem zdecydowanie szybciej niż w przypadku poranka. Obecnie używam już drugie opakowanie Tołpa dermo face sebio regenerujący krem korygujący "Dermokosmetyk służy do walki z niedoskonałościami skóry w czasie snu. Reguluje wydzielanie sebum i złuszcza wierzchnie komórki naskórka. Odblokowuje pory i hamuje namnażanie się bakterii. Zapobiega powstawaniu grudek, krostek i zaskórników oraz przyspiesza eliminację zmian. Łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia. Jednym zdaniem: rano skóra jest zregenerowana i ma wyrównany koloryt. Składniki aktywne: torf Tołpa, kwas salicylowy, ekstrakt z kory cynamonowca, cynk - PCA, ekstrakt z mirry." Bardzo się polubiłam z tym kremem, podoba mi się również jago opakowanie aluminiowa tuba kojarząca się z jakimś lekiem. Konsystencja bardzo lekka, skóra po nocy nie jest wysuszona a wszelkie niedoskonałości goją się szybciej. Myślę, że zostanie ze mną na dłużej.



Ostatnim krokiem w wieczornej pielęgnacji jest krem pod oczy. Perełkę z Lancome zarezerwowałam jedynie na dzień na noc zaś postawiłam na Tołpa dermo face provivo 35+ "odmładza skórę oczu o 5 lat po 4 tygodniach stosowania, redukuje uczucie ciężkich powiek i rozjaśnia cienie pod oczami, zwiększa nawilżenie skóry o 60% zaraz po zastosowaniu widocznie wygładza skórę wokół oczu"
 Bardzo podoba mi się jego opakowanie znowu aluminiowa tuba. Jest to całkiem przyjemny kosmetyk jednak czasami mam wrażenie, że moja skóra potrzebuje czegoś bardziej nawilżającego, odżywczego na noc.

Tak prezentuje się moja pielęgnacja codzienna, a jak wygląda ona u Was?