niedziela, 20 sierpnia 2017

Limonkowy makijaż

Lato prawie dobiega już końca. Nie wiem jak u Was ale u mnie pojawiła się już ochota na jesienne kolory, ale zanim przejdziemy do jesiennych zagadnień pora wykorzystać jeszcze ten kawałek lata, który Nam został.

Dlatego dziś makijaż połączenie limonki z
 Jeśli chodzi o makijaż użyłam:


  •  Bielenda Pearl Base - rozśietlającą
  • Maybelline Fit me ! nr 115
  • Bell Hypoallergenic transparentny puder fixujący
  • Kuleczki a'la Gurlain ( można o oryginale przeczytać w TYM poście) chyba Vollare przesypałam je do innego opakowania
  • Korektor Maybelline Fit me ! 020
  • Catrice Liquid Camouflage 005
  • Oriflame trio korektorów
  • Róż Bell Secretale 04 Satin Pink
  • Brązer Bell Hypoallergenic Multi Bronze Powder
  • Rozświetlacz Bell Hypoallergenic Face& Body Illuminating Powder
  • Brązer Bell Magic Jungle
  • Essence Eyebrow Monster 03


  • Tusz Armani Eyes to kill KLIK
  • Too Faced Sweet Peach KLIK, cienie : puree, summer yam
  • Urban Decay Naked KLIK, cienie: naked, buck
  • Pierre Rene 147 pastel nude
  • mySecret Shake Colors
  • My secret glam&shine 10
  • Devinah Nefretiti kolor obłęd, nałożyłam go tylko na dolną powiekę od wewnętrznego kącika, ale zasłużył sobie na to by zagrać rolę główną w makijażu. Jeśli śledzicie mojego instagrama to już widziałyście go kiedy pokazywałam jego pigmentację, jest obłędna. 
  • Kobo 118
 Aparat niestety rozjaśnił lekko kolory przez co zewnętrzny kącik jest bardziej miekki niż w rzeczywistości.

Zobaczcie jak ten rozświetlacz przepięknie wygląda na skórze.

sobota, 12 sierpnia 2017

HYPOAllergenic matowe pomadki w płynie by Marcelina


Szminki matowe z Bell po prostu spadły mi z nieba, dzięki Wake up- make up! jej opinię o nich możecie zobaczyć TUTAJ.
Przyznam się, że byłam dość sceptycznie nastawiona do tych pomadek, miałam już kilka w płynie z Golden Rose oraz te w klasycznej formie również z Golden Rose. Zapewne nie tylko ja posiadam kolekcję tych płynnych pomadek. Bell przepuściło swoją szansę, zaspało kiedy inni zbijali kasę na pomadkach. Ale zaraz może jednak warto się tym pomadkom przyjrzeć?

01 Sydney 



Sydney to korektorowy, trupi kolor, który nakłada się dość tępo. Robi smugi i zacieki. Nie wiem czemu Sydney? Wyobraziłam go sobie z koszmaru lat 90' ciemna karnacja i trupie usta. Trwa powrót do tych hitów więc jeśli ktoś ma taki gust to czemu nie. 

06 Florence



Ładny dzienny, neutralny kolor, taki ciemniejszy kolor ust idący w brązową stronę. Nakładanie, pigmentacja bez problemu. 

05 Berlin



Często był to kolor porównywalny do 010 z Golden Rose, również hit lat 90'. Gęsta kremowa konsystencja, bardziej fioletowo-różowa w porównaniu z 010.
na górze 010 z GR, na dole 05 Berlin 
103 Paris



Klasyczna czerwień. Zarówno ta z Bell jak i ta z Golden Rose 09 o której pisałam TUTAJ mają ten sam problem. Są bardzo płynne, wodniste wręcz, przez co rozpływają się po ustach. Ciężko nimi zarysować kształt, kontur. Mimo to ta z Bell jest odrobinę mniej płynna. Więc jeśli chcecie czerwień to ta z Bell będzie lepsza. 

104 Seville 


Kolor "w punkt", nałożyć wytuszować rzęsy i już jesteśmy wystrzałowe. Kolor mnie tak urzekł, że oniemiałam. Owszem nakłada się fatalnie, marze się, ale jest genialny. Jest to taki pomarańczowy, żywy odcień czerwieni, cudo. W takim kolorze szminki nie maiłam. 

03 Las Vegas



Kolejny kolor, który powalił mnie na kolana. Taki piękny kolor, często uważany za jesienny ale dla mnie taki piękny kolor i wytuszowane rzęsy robią cały makijaż. Piękny odcień różowo-winny, obłęd. 

102 London



Kolejny kolor w kolekcji, który podbił moje serce. Bardziej fioletowy niż poprzednik.

04 San Francisco



Typowo jesienny ciemny, chłodny winny odcień. Dość rzadki przez co te problemy z wyrysowaniem ust.

101 Sopot



I tu proszę Państwa wystaję i bije brawo. Obłędny dzienny kolor w odcieniu różu. Nakłada się marzenie, nosi się marzenie i wygląda jak marzenie. Pomadka płynna z Bourjois, którą kiedyś kupiłam myśląc że ma taki odcień mogłaby wiązać temu odcieniowi buty, podobnie jak wszystkie te z GR które posiadam. Najbardziej uniwersalny, dzienny odcień jaki widziałam. 

02 Warsaw



Kolejny dzienny odzień szminki jednak idzie w bardziej brązową stronę, ładny ale moje serce w tej kategorii zdobył Sopot. 

Tak kolory zaś prezentują się na ręku w takiej kolejności jak powyżej.


Moja opinia

Szkoda wielka, że Bell tak zaspało, szminki są rewelacyjne. Jednak mam już pokaźną kolekcję płynnych pomadek. Jednak jeśli wy macie miejsce w swojej toaletce lub po prostu chcecie więcej płynnych matowych pomadek nie wahajcie się ani chwili. 

Pomadki nie wysuszają ust. 
Mają super trwałość. 
Są w przyjaznej cenie. 

Jestem pozytywnie zaskoczona odcieniami oraz formułą tych szminek. Tak trzymać Bell!!


czwartek, 10 sierpnia 2017

Makijażowy, kosmetyczny detoks

Ostatnio coraz mniej na blogu zaś na instagramie raczej się pojawiam. Związane jest to z formą kontaktu z Wami, instagram to raczej taka historia w obrazkach podczas gdy blog to jednak słowo pisane. A jak wiadomo nad słowem pisanym należy się dużo bardziej skupić, a tym samym wymaga to czasu. Ja nie pracuję w żadnej branży związanej z kosmetykami, urodom czy na prawdę szeroko pojętą gałęzią beauty. A jak każdy po powrocie z pracy jestem zmęczona i pragnę odpocząć, od początku blog był moim hobby które miało przynosić mi radość i to się nie zmieniło. Blog to doskonała forma kontaktu z Wami. 

Oglądając popularne blogi i kanały na YT, zaczęły mnie nurtować pewne dylematy. 
Chciałabym spróbować, posiadać niektóre z tych kosmetyków. Pani na YT pokazuje kolejną paletę neutralnych cieni, które rozcierają się jak masełko za jedyne 270 +++ zł a ja chciałbym ją mieć: bo uczyni mój makijaż lepszym, łatwiejszym i takim bardziej profesjonalnym. Nie ważne, że posiadam już kolekcje palet neutralnych, codziennych oraz pojedyncze cienie, której przeciętnej zjadacze chleba starczą do końca życia i kolejnego wcielenia. Przecież to jest takie cudowne.
W tedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zstąpiły z nieba upały. W moim biurze nie ma klimy a oprócz tego często jadę w teren na kilka godzin. Najpierw skromnie tak wstydliwie podkład mineralny nałożyłam, no jak tak bez niczego, aby w ostatecznym preludium upałów siedzieć w pracy jedynie z pudrem na twarzy, a to tylko wyłącznie dlatego żeby krem się nie świecił. 

I tak od połowy lipca, dzień po dniu mój makijaż leży w toaletce i ma wakacje, a ja detoks od makijażu. Oczywiście na początku usłyszałam "dziś nie masz makijażu" i tego typu "komplementy", ale nie od mężczyzn ich mój makijaż lub jego brak, albo nie obszedł albo zostawili komentarze dla siebie. Tego typu zdania słyszałam od kobiet, jednak jest to materiał na kolejny wpis, który być może poczynię.

Ten przedłużający się bezmakijażowy stan spowodował, ze zaczęłam się zastanawiać:
  1. Czy ja potrzebuje aż tyle cieni do powiek?
  2. Czy ja potrzebuje 15 podkładów do twarzy?
  3. Czy ja muszę spróbować tych wszystkich kosmetyków, które polecają blogerki i jutuberki?
  4. Czy moje życie zmieni jakość na in plus?
  5. I czy na prawdę kobiety w realnym świecie mają 30 palet do oczy?
Te głębokie przemyślenia doprowadziły mnie do punktu w którym jestem.  Moją pracą nie jest kupowanie tych wszystkich drogich palet, za ich pośrednictwem nie zarobie na chleb. Moje życie nie zależy od tego czy mam lub nie mam cieni za 300 zł. Już tego co mam wystarczyłoby na kilka żyć.
To że mój makijaż nie wygląda jak u profesjonalistek też nie jest wynikiem kosmetyków, a tego że malowanie nie daje mi na życie. Nie zarabiam malując siebie i innych. Wiele kobiet mijanych na ulicach nie jest umalowanych profesjonalnie i jakoś żyje. Ale gdzie są te wszystkie kobiety w internecie? Czemu po podejściu do komputera większość osób potrafi zrobić "cut crease" i Bóg wie co jeszcze oraz umalować paznokcie bez zalania skórek? Gdzie te wszystkie osoby są w moim codziennym życiu?
Jednym słowem na oglądałam się zbyt dużej ilości blogów, jutubów itd i wydaje mi się, że jeśli będę posiadać to wszystko, to zarówno mój blog jak i moje makijażowe życie stanie się jakieś lepsze. Nie nie stanie się, ale od tego moje realne życie nie zależy.

Nadszedł czas, abym znowu odkryła radość z makijażu a nie z faktu posiadania i pokazywania coraz to nowszych droższych, lepszych rzeczy. Radość z faktu, że  mogę chodzić bez makijażu już odkryłam i ogólnie można mi kicnąć. Bo jestem sobą i jestem szczęśliwa.

Jeśli chodzi o jutuba i blogi to jestem w fazie poszukiwań jakiś osób, które nie oderwały się od rzeczywistości,  które używają drogeryjnych produktów i nie są sponsorowane przez żadne firmy. Jeśli znacie takie blogi i kanały, to proszę polećcie mi.

Trzymajcie się ciepło w te już upalne dni.