sobota, 2 grudnia 2017

Pigment Glam z Glam Shopu - Rudy Róż


Kolejny raz o produkcie z Glam Shopu, to nie jest tak, że się uwzięłam na nie po prostu ostatnio recenzowane produkty są nowościami w sklepie Hani. 


O samym pigmencie pisała już wake up- make up!  Pigment Glam Shadows 

Jeśli chodzi o pigmenty to mam ich kilka, jak na ich tle wypadnie pigment z Glam Shopu? 


Opakowanie

Plastikowy słoiczek wyposażony w siteczko, ja za radą wake up- make up! używałam od razu bez siteczka. Podobnie jak w pudrach coś z tymi siteczkami nie gra. Jeśli chodzi o cenę to 16 zł a pojemność 5 ml, pigment z Inglota to koszt 33 zł za 1 gram. Dużo bardziej podoba mi się opakowanie Inglota czy Kobo, jest to po prostu prosty słoiczek bez sitka.

Konsystencja

Hania mówiła, że wzorem dla niej były pigmenty MAC dlatego jej pigmenty miały mieć podobną konsystencję zbijającą się w kuleczki. Posiadam jeden ale w małej pojemności, a nie w słoiczku dlatego ciężko mu zrobić zdjęcie


Jeśli chodzi o zbijanie się w kuleczki nie jest to jedynie cecha pigmentów MACa. 
Od prawej: pigment Glam, Pierre Rene, Kobo, Inglot. 


Jak widać pigment Glam ma konsystencję zbijającą się w kuleczki, podobnie pigment Pierre Rene , pigment Kobo ma konsystencję przypominającą pyłki do paznokci (niektóre pigment Inglota mają taką konsystencję), klasyczny pigment Inglota ma konsystencję płatkową.  

Efekt 

Na ręce bez bazy czy kleju prezentują się tak. 
Od góry: Inglot, Glam, Pierre Rene ten po lewo błyszczący pyłek to Kobo. 


Od góry: Inglot, Glam

Od góry: Glam, Pierre Rene, obok Kobo
Kolor rudy róż opisany jest na stronie jako ciepły róż opalizujący na różowo. I faktycznie jest to dobra nazwa. Pigment jest pomarańczowy z różowym połyskiem. Jednak znajdujący się nad nim Inglot 116 wygląda na o wiele bardziej wielowymiarowy.

Jeśli chodzi o prezentację na ręku nie jest ona zła. Pigment nie odbiega od pigmentu Inglota, prezentuje się lepiej niż Pierre Rene i Kobo. Trzeba zauważyć, że używanie palca do swatcha sprawia, że pigment wcieramy w skórę pigmentacja zawsze będzie lepsza ;)
 Jeśli chodzi o efekt na oku:




Jest on dość wyprany. Owszem jest to lekki pomarańcz z różowym połyskiem, ale raczej daje subtelny efekt. Podbija szarą tęczówkę i wydobywa z niej błękit. Jest to bardzo ładny kolor, który nałożony solo nadaje się do delikatnego makijażu dziennego. 

Nie oszołomił mnie, nie zachwycił nie powalił na kolana bez tchu. Przy wielowymiarowym pigmencie Inglota jest po prostu płaski. Przy nałożonym na mokro błyszczącym pyłku z Kobo Makijaż Andrzejkowy

ma bardzo mały "efekt wow". Jest to po prostu przeciętny produkt, ani zły ani dobry mówiąc kolokwialnie "taki se".  Krzywdy sobie ni zrobicie, świata nim nie zwojujecie ot ni zły ni dobry. Szału nie ma. 

6 komentarzy:

  1. Szkoda, myslalam ze to bedzie petarda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na oku zupelnie inny niz na ręce... W mkijazu, inaczej niz na swatchu, to kolorek niezbyt intensywny...Niestety na co dzien nie malujemy sobie dloni cieniami do powiek :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety kolor jest dość sprany i taki nijaki mimo, że całkiem ładnie podbija kolor tęczówki. Średniaczek :( w stronę słabiaczek

      Usuń
  3. wygląda bajecznie. Jednak nie dla mnie takie rzeczy ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie za słaby. Przyzwyczaiłam się do pigmentacji, a tu średnio. Nie lubisz pigmentów sypkich?

      Usuń

Mój Blog jest Hate Free, nienawistne komentarze nie będą publikowane.

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję ;)