Dziś trochę post z cyklu pierwsze wrażenia. Parę dni temu przyszły do mnie moje pierwsze cienie z ColourPop. Znacie tą firmę? pewnie jeśli oglądacie zagraniczne guru makijażowe mignęła wam gdzieś ta marka niedoceniana w Naszym kraju. Jeśli jesteście ciekawe jak wypadło moje pierwsze spotkanie z tą amerykańską marką zapraszam do dalszej części posta.
Kosmetyki są dość trudno dostępne w naszym kraju, ale dzięki globalizacji jesteśmy w stanie je zdobyć. czy nasze starania okażą się warte zachodu? O tym przekonamy się za chwilę.
Opakowanie
Skusiłam się na 3 odcienie, wszystkie przyszły zapakowane w kartonik na którym nie znajdziemy nazwy cieni, ale nie jest to jakiś problem wszak zaraz wyjmiemy nasze cudeńko z opakowania. Natomiast na opakowaniu znajdzie się informacja, że aby zatrzymać magię wewnątrz trzeba zamykać słoiczek zaraz po uzyciu.
Ta informacja mnie rozbroiła. Myślałam a jaka magia? o tym czy spotkamy magię otwierając słoiczek za chwilkę. Najpierw opakowanie cienie. Wewnątrz tego kartoniku kryje się słoiczek z przezroczystą zakrętką gdzie widnieje holograficzny napis ColourPop. Ładnie prosto, bez ekstrawagancji.
Konsystencja
Kiedy otworzyłam słoiczek, i dotknęłam cienia pomyślałam "ooooo wooooooow". Nigdy w życiu nie dotykałam takiej konsystencji. Jest mokra, ale nie jak cienie metaliczne np. z Kobo, ani nie jak cieszące się uznaniem kremowych cienie z paletki Naked. Ta konsystencja jest kremowa i mokra. Niespotykana. Nie mam do czego jej przyrównać ponieważ nie miałam do czynienia jeszcze z taką konsystencją. Kolory, które wybrałam są bardzo codzienne, ale robią wrażenie.
Kolory
3
Dość dziwna nazwa dla cienia. Jest to wspaniały brąz z drobinkami, które nie osypują się. Przy rozcieraniu widać odcienie rudości. Piękny kolor.
Game Face
Piękny odcień miedzi, podbijający szary, niebieski i zielony kolor tęczówki.
Nillionaire
Brązowo-zielono-złoty odcień. wspaniały i widowiskowy.
Obiecuje, że zaprezentuje te cienie zarówno na oku jak i na dłoni.
Pierwsze wrażenie
Moje pierwsze spotkanie i makijaż tymi cieniami pozostawił wrażenie wow. Nie rozumiem czemu te cienie są mniej popularne niż Make up Geek. Cienie są fenomenalne, długo się utrzymują, kolory mają widowiskowe. Nie pamiętam kiedy i czy w ogóle jakieś cienie mnie zachwyciły tak jak te trzy wyżej pokazane. Już czekam na dostawę kolejnych kolorów. jedynym minusem jest ich dostępność a co za tym idzie cena ok 37 zł za sztukę. Jednak przy zwiększonej popularności pewnie pojawią się częściej.
Prezentują się całkiem ciekawie choć cena troszkę mnie odstrasza. Czekam na swatche i makijaż z ich użyciem.
OdpowiedzUsuńPostaram się najszybciej jak się da.
UsuńJestem bardzo ciekawa swatchy, bo słyszałam, że pigmentacja powala na kolana :)
OdpowiedzUsuńPowala ;) ale muszę porobić zdjęcia w dobrym oświetleniu.
Usuńpiękne. kusisz :) czekam na swatche :)
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że w tych słoiczkach na prawdę mieszka magia :P
UsuńJa się noszę z zamiarem, ale nie mogę się zdecydować na kolor/kolory.
OdpowiedzUsuńTo prawda ciężko wybrać ;)
Usuńpiękne :) a gdzie je dorwałaś?
OdpowiedzUsuńJest jedna internetowa drogeria, która je sprzedaje oraz pozostaje allegro ale tam nie są w cale łatwo dostępne.
UsuńW USA ceny są niestety dużo bardziej przystępne.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że kiedyś trafią do oficjalnej dystrybucji u nas.
Dokładnie, nic tylko czekać ;)
Usuń