niedziela, 22 stycznia 2017

Dobre i tanie - Isana Young

Z tą nie drogą Rossmannowską marką poznałam się przez przypadek. Otóż wszystkie moje kosmetyki zostały w kosmetyczce na stole a ja radośnie wyruszyłam na podbój Berlina. Ceny w euro co tu kupić by używać i się nie spłukać? Spróbowałam tego i tak już zostało. Chcecie zobaczyć co mogę polecić z tej marki? Jeśli tak to zapraszam. 

Isana Young, Active Clear krem do mycia przeciw wypryskom - cena to 7,49 zł a pojemność 150 ml. Jest to żel do mycia twarzy, który po raz pierwszy kupiłam w Berlinie i powiem Wam, że ten Niemiecki był dla mnie za mocny. Moja skóra była po nim tak oczyszczona z sebum, że aż bolało. W przypadku tego kupionego w Naszym rodzinnym Rossmannie nic takiego mnie nie spotkało. Skóra jest ładnie oczyszczona. Obecnie stosuje tzw "double cleansing" w mopjej wersji czyli najpierw oczyszczam twarz tym żelem a następnie innym. Jestem z niego zadowolona i wrócę po niego zapewne. 

Isana Young, Active Clear, serum przeciw wypryskom do skóry tłustej i zanieczyszczonej- cena to 11,99 zł a pojemność 30 ml. "Serum pielęgnuje skórę i stanowi natychmiastową pomoc w zwalczaniu powstających na niej uciążliwych zanieczyszczeń. Specjalnie opracowane serum z kwasem owocowym i kwasem salicylowym przeciwdziała rozmnażaniu się bakterii powodujących wypryski i zapobiega powstawaniu nowych zanieczyszczeń skóry. Ponadto nawilża skórę.Serum:• zawiera kwas owocowy i kwas salicylowy• zwalcza wypryski i zaskórniki• poprawia strukturę skóry." ( źródło) Serum nakładam codziennie rano i pomaga ograniczyć wyskakiwanie nowych niedoskonałości nie przesuszając przy tym skóry. Sięgnę po kolejne opakowanie kiedy to się skończy.

Isana Young, S.O.S. Clear, plasterki przeciw wypryskom, do skóry tłustej i zanieczyszczonej- cena to 8,69 zł za 36 sztuk. Zawierają kwas salicylowy, ekstrakt z rumianku i pestek winogron. Czasami kiedy siedzę w domu i mam dzień bez makijażu naklejam je na cały dzień na poszczególne wypryski, są przezroczyste.

Isana Young, S.O.S. Clear, żel przeciw wypryskom, skóra tłusta i zanieczyszczona- cena to 8,39 zł, pojemność 15 ml. Produkt, który jest w moim odczuciu genialny, wysusza wypryski zapobiega powstawaniu nowych, nie wysusza skóry po prostu cudo. Dla mnie mogliby robić go w większym opakowaniu ponieważ kiedy jest naprawdę źle mam nim wysmarowaną prawie całą twarz na noc. Wracam do niego cały czas a w zasadzie cały czas mam kolejne opakowania bez żadnej przerwy. 

Isana Young, perfekcyjnie maskujący krem- cena to 8,99 zł. Jakiś czas temu Hania ze znanego kanału YT polecała jakiś korektor chyba Synergen, który również jest Rosmannową marką tu jednak mamy zestaw małych to małych antybakteryjnych kamuflaży i szczerze mówiąc lepiej się dopasują do mojej skóry niż w/w synergen. Nie wiem czy do nich wrócę, bo jeszcze nawet nie dobrnęłam do połowy opakowania ;) za tą cenę rewelacyjne. 

Znacie te produkty? A może macie jakieś inne Rossmannowskie marki, które możecie polecić. 

sobota, 14 stycznia 2017

Ulubieńcy 2016 r

Poprzedni rok był dla mnie prywatnie straszny. Zaczął się okropnie, a jeszcze gorzej się skończył. Niemniej jednak jak kijowo by nie było używałam czegoś przez te ostatnie 12 miesięcy i niektóre rzeczy nawet przypadły mi do gustu. 


Po zdjęciu widać, że nie są to jakieś zastraszające ilości niemniej jednak troszkę tego jest. 

Zaczniemy od Pielęgnacji

Isana Young żel punktowy na niedoskonałości, nie wiem które to moje opakowanie a już czekają na mnie kolejne opakowania. Mogłabym kupić cysterne tego specyfiku. Niby jest do punktowego stosowania, ale moje policzki zawsze są tym całe wysmarowane. Kocham ten produkt na mojej tłustej skórze nie wysusza zbyt mocno dlatego mogę stosować prawie na całą twarz. Leczy, osusza niedoskonałości i zapobiega powstawaniu nowych. Jest przy tym bardzo przyjazny cenowo. Mój HIT!!Powiem Wam, że razem z innymi produktami znajdzie się w kolejnym poście ;)


Banila.Co Clean it Zero Purity ten produkt zdeklasował wszelkie olejki do demakijażu. Oczyszczał dokładnie wszystko, wodoodporne czy też nie. Nie wysuszał przy tym, nie zapychał i nie zostawiał tłustej warstwy. Pokochałam go i chciałabym jeszcze. Tęsknie za tym uczuciem oczyszczonej skóry. 

Ten ubiegły rok jak już wspomniałam był kijowy. Jednak używałam w czasie jego trwania wiele rożnych zapachów żeli antybakteryjnych i powiem, że żele z Bath&Body Works nie mają sobie równych. Zapach alkoholu jest zamaskowany. A wybór zapachów mamy ogromny, kolekcje stałe i okazjonalne. Uwielbiam te żele i zawsze są ze mną w torebce w aucie i poupychane w innych miejscach ;) 

Zapachy


Ponieważ nie jest to kategoria pielęgnacja ani kolorówka. W 2016 r oku najczęściej pachniałam Lancome La Nuit Trésor. Jest to słodki zapach, bardzo kobiecy i subtelny. Kilka osób pytało mnie czym pachnę a jedna pod moim wpływam zakupiła te konkretnie perfumy. Według definicji są to orientalno - waniliowe perfumy.Nutami głowy są gruszka, bergamotka i tangeryna; nutami serca są kwiat wanilii, czarna róża, marakuja i truskawka; nutami bazy są paczula, papirus, kadzidło, liczi, pralina, wanilia, karmel, kawa, kumaryna i lukrecja. Dla mnie uwodzicielskie i kobiece. 

Kolorówka
zaczniemy od bazy pod cienie w 2016 roku spodobała mi się ta z Benefitu Stay don't stray i mimo, że mam małą próbeczkę jeszcze się nie skończyła. Robi to co baza powinna robić, sprawia, że cienie się dłużej trzymają, podbija pigmentacje, cienie się przemieszczają a koloryt powieki jest przy tym wyrównany. Bardzo ją lubię. 

Cienie to oczywiście uniwersalna czekoladka od Too Faced.


Chocolate Bar posiada wszystko a nawet więcej czego oczekuje od cieni. Zapach ma przy tym obłędny. Dobór kolorów, pigmentacja, rozcieranie cieni po prostu moja ukochana paleta, którą czasem wspomagam innymi ;) Kocham tą paletkę i nie żałuje ani złotówki wydaje w Sephorze. 

Jeśli jesteśmy przy cieniach to moje serce zdobyły te z Colour Pop.

Cienie ColourPop czyli Magia w słoiczku

Magiczne cienie od ColourPop

Te cienie naprawdę są magiczne. Efekt jaki dają no po prostu milion dolarów.

Jeśli chodzi o rzęsy w tym roku odkryłam inny tusz, który podbił moje serce do tej pory był to Lancome Grandiose jednak jego miejsce zajął jego brat z tej samej firmy a mowa  o Hypnôse Volume-à-porter. Ten tusz tak jak Clinique High Impact Curling Mascara zmywa się jedynie ciepłą wodą dzieki czemu nie straszne mu łzawiące oczy, deszcz, śnieg, upał i woda. Testowałam go i powiem, że nie ma efektu woow jak w przypadku Grandiose ale ten tusz wytrzyma wiele, a oprócz tego można go używać do "impregnowania" innych tuszy. 


Moim ulubionym rozświetlaczem niezmiennie jest Mary-Lou od The Balm. Mam wiele rozświetlaczy a ich przeglą i porównanie można było zobaczyć w serii Władca Rozświetlenia.

Władca Rozświetlenia cz. 1 Drużyna rozświetlenia

Władca Rozświetlenia cz. 2 Dwie Boginie

Władca Rozświetlenia cz. 3 Powrót Blasku


Jednak Maryśka jest tylko jedna i starczy mi chyba do końca moich makijażowych dni. Tak samo jak kolejny produkt. 

MAC pigment Naked, uniwersalny kolor bez którego pewno bym żyła ale skoro już go mam. W makijażu dziennym do pracy warto mieć jeden taki cień. Nakładamy go na całą powiekę, załamanie zaznaczmy jakimś cieniem tuszujemy rzęsy i gotowe. 

MAC Naked hit czy kit?

W poszukiwaniu odpowiednika MACa - Pigmenty z kolorówka.com

Kolejny produkt niestety mi do końca mojego makijażowego życia nie starczył a mowa o moim ukochanym, pierwszym i na razie jedynym zdenkowanym różu. Znowu mowa o MAC Prolongwear Blush w odcieniu ALL Day. Jest to jeden z bardziej uniwersalnych i codzinnych odcieni jaki miałam.

wtorek, 3 stycznia 2017

GlamCHEEK czyli róże z Glam-shopu



Swoje relacje z produktami od jutuberki, którą lubię i cenię mam raczej mieszane. poprzez zupełny niewypał w postaci pędzli 

"Pędzle szczotki" OV 1 i OV 2 z Glam-Shop

Aż do mieszanych uczuć związanych z cieniami, które osobno są ładne ale użyte w jednym makijażu zlewają się w jedną masę, przy czym są słabo napigmentowane.


Mimo wszystko skusiłam się na trzy róże. Jakie mam o nich zdanie o tym dowiecie się za chwilkę na razie omówmy same róże. Wszystkie mają gramaturę 9 gram, i są wkładami do paletki. Zupełnie jak róże Inglot z sytemu Freedom tylko te od Inglota mają pojemność 6 gram oraz prostokątny kształt przez co łatwiej je zmieścić w paletce. po prostu wejdzie ich więcej. 
Róże z Glam- Shopu nie posiadają w swoim składzie żadnych mas odzwierzęcych co akurat poczytuję na plus, produkty te też nie są testowane na zwierzętach za co kolejny plus się należy. Cena to 25 zł co jak za tak dużą pojemność wydaje się ok. 

Szarak

Na stronie Glam-Shop.pl możemy o nim przeczytać: "Matowy, chłodny róż o miękkim wykończeniu w odcieniu brudnego, zimnego, beżu z dodatkiem szarości i różu." Zaintrygował mnie jego opis, ponieważ ja osobiście lubię róże z odcieniami szarości. 

Goły Biszkopt

"Matowy, neutralny róż o miękkim wykończeniu w odcieniu beżu z odrobiną brzoskwini". Skusiłam się na niego ponieważ Hania w swoim filmiku promującym kolekcje róży wspomniała, że będzie świetny do konturowania dla osób o jasnej karnacji. Troszkę się zdziwiłam jak go zobaczyłam. Jest pomarańczowy do konturowania się nie nada. 

Ostatni wzięłam jakoś tak na doczepkę po zobaczeniu zdjęć na stronie sklepu.

Calineczka
"
Matowy, róż o miękkim wykończeniu w odcieniu słodkiego, cukierkowego różu.". Już wiem, że jest dla mnie troszkę za różowy i podkreśla moje niedoskonałości cery. 

Jeśli chodzi o zestawienie kolorów na ręku, prezentują się tak:





Jeśli mowa o konturowaniu to już zaczął się 3 rok od ką używam w tym celu Inglot HD 505

Mój bronzer 2014 roku: Inglot HD 505 oraz moje nietrafione bronzery

Jeśli zaś mowa o tym Gołym Biszkopcie to w zestawieniu z Inglotem wypada na zdecydowanie bardziej brzoskwiniowy przez co dla mnie nie nadaje się do konturowania. Do ocieplania twarz może i tak, ale ja tego nie robię, bo się nie opalam a takie sztuczne zbrązowienie sobie krańców twarzy mnie nie kręci. 


Moja opinia
Róże mają średnią pigmentację co jednak w przypadku róży nie szkodzi. Lepiej nałożyć coś drugi raz i mieć efekt niż zrobić sobie palmę koloru. Ładnie się utrzymują na twarzy, moim różem codziennym stał się Szarak i jak na razie odkąd go kupiłam nie użyłam innego. Całkiem spora gramatura tych róży z przystępną ceną przemawia na plus, ale kształt wielkiego koła jest nieporęczny. Oprócz tego róże mają jedną wadę strasznie się pylą przez co dużo produktu po prostu Nam ulatuje, ale przy tej gramaturze to im wybaczam jednak musiałam wspomnieć. Jak dotąd róże GlamCHEEK to mój najlepszy zakup z glam-shopu jestem z nich o wiele bardziej zadowolona niż z cieni. Brawo Haniu! 

Skusicie się na te róże? Ja powiem Wam, że pewnie jeszcze na jakiś kolor się skuszę ;)