czwartek, 8 stycznia 2015
Mój bronzer 2014 roku: Inglot HD 505 oraz moje nietrafione bronzery
O tym pudrze jest głośno od jakiegoś czasu, sama posiadam go od dość dawna i dowierciłam się sporej dziury w swoim egzemplarzu. Na zdjęciach tego nie widać gdyż robiłam je wcześniej. Nie jest to mój pierwszy bronzer jednak żaden mi nie pasował, bałam się i szkoda mi było wydawać 60 zł na The Balm dlatego zainwestowałam mniejsze pieniądze bo ok 30 zł na ten z Inglota.
Na stronie producenta dowiemy się: "Dostępne w pięciu, specjalnie wyselekcjonowanych kolorach Pudry do modelowania twarzy HD doskonale dopasują się do wszystkich typów urody - od zimnej po ciemną tonację. Jaśniejsze odcienie rozświetlają i optycznie uwypuklają, podczas gdy ciemniejsze wysmuklają i oddalają podkreślone nimi partie twarzy. Delikatna formuła i specjalnie dobrane pigmenty sprawiają, że pudry doskonale sprawdzą się zarówno w codziennym makijażu, jak również podczas sesji fotograficznych w najwyższej technologii cyfrowej.
Puder do modelowania twarzy HD idealnie zmieści się w kasetce wielokrotnego użytku z serii Freedom System. Opakowanie przyjazne dla środowiska - po zużyciu produktu wystarczy jedynie wymienić wkład."
W słońcu widać migoczące drobiny w pudrze, można tam dostrzec wiele odcieni co mnie lekko zdziwiło jednak na twarzy puder nie wygląda jak drobinkowa dyskoteka, zostawia subtelną chmurkę koloru, która nakłada się i rozciera bez problemu. Odcień który mam okazał się pierwszym w życiu trafionym bronzerem i pokazał jak bardzo myliłam się twierdząc, że takowego nie potrzebuje.
Jest to odcień brązu z szarymi tonami przez co raczej nie wykorzystamy go do ocieplenia, "opalenia" twarzy co mi absolutnie nie przeszkadza nie zamierzałam nawet używać go w takim celu.
Puder jest trwały, bardzo naturalnie wygląda na twarzy (chyba, że przesadzimy z ilością), lekko się pyli przy nabieraniu na pędzel. Jest bardzo dobrze napigmentowany i jak na razie widzę w nim same zalety i zero wad. Możemy uzyskać mocniejszy lub lżejszy efekt w zależności czy to makijaż dzienny czy wieczorowy. Jak w przypadku każdego bronzera jeśli coś pójdzie nie tak zrobimy sobie nim krzywdę nie jest to jednak "zasługa" kosmetyku a nasza.
Na policzku można go było zobaczyć w moim sylwestrowo-studniówkowym makijażu TUTAJ:
Na 100% kupie kolejne opakowanie kiedy to mi się skończy, uważam, że jest to produkt który zrewolucjonizował moje podejście do makijażu w roku 2014. Również dzięki niemu nabyłam swój pierwszy pędzel do konturowania :) .
Jeśli chodzi o porównanie go do pudru Kobo zrobiła je wake up make up i można je zobaczyć TUTAJ.
Co do moich nietrafionych bronzerów mam w tej chwili:
Essence sun club blondes
oraz porównanie z Inglot 505
Kolor Essence jest pomarańczowy w porównaniu z Inglotem i ja się dziwie, że mi się konturowanie nie podobało nigdy :P
drugi nietrafiony bronzer, który jeszcze nie trafił do kosza to również Essence soft touch mousse 03 matt honey, miał być czymś a'la Chanel Soleil ( czy nim był? Nie wiem, bo nie mam tej bazy a czy był dobrym bronzerem niech zdjęcie wam powie)
porównanie do Inglot
A teraz na ręku:
Pierwszy od lewej to Essence Sun Club, następny to Inglot 505, a na końcu Essence soft touch mousse
Oba moje bronzery przy Inglocie wypadają pomarańczowo. Na razie Inglot na długo zagościł w mojej kosmetyczce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Buro i ponuro.
OdpowiedzUsuń