Z lakierami marki A England spotkałam się całkiem niedawno. Pamiętam, że duże zachwyty zdobył lakier Saint George z kolekcji The legend. Obejrzałam swatche zobaczyłam cenę i mi nie urwało.
Za to jakiś czas temu zobaczyłam swach Sleeping Palace z kolekcji BURNE-JONES DREAM co mi szkodziło zobaczyłam swatche zobaczyłam allegro i dostałam oczopląsu. Nie wiedziałam, który lakier zakupić o matko...
W końcu po długich przemyśleniach kupiłam Fated Prince. Czy mi się spodobał? Czy urwało? O tym za chwilkę.
Edward Burne Jones jest angielskim malarzem czołowym przedstawicielem nurtu prerafaelitów.
Kolekcja ta jest zainspirowana jego kolekcją obrazów "The briar rose" ilustrujących opowieść "Śpiąca królewna" autorstwa Charles'a Perrault.
jednym słowem przeglądając ofertę firmy jestem pod wrażeniem stworzonych przez nich kolekcji. Każda kolekcja ma swoją wyjątkową inspirację. I jeśli ktoś zauroczony lakierem sięgnie po wujka google, aby sprawdzić kim był sir Edward Burne-Jones (oczywiście jeśli o nim nigdy nie słyszał) firma dokłada rękę do edukacji ;)
Wracając do temu lakieru.
Fated Prince jest szarością z oliwkowymi tonami z holograficznym efektem.
Efekt na paznokciach jest według mnie oszałamiający.
Lakier ma piękny połysk, ciekawy kolor, holograficzny efekt, dobre krycie (w zasadzie wystarczy jedna warstwa. Na zdjęciach mam dwie.), dobrze się trzyma.
Czy ma jakieś minusy?
Tak dostępność (allegro i tylko jeden sprzedawca) oraz cena.
Jednak jeśli ktoś lubi oryginalne lakiery myślę, że się nie zawiedzie.
Cudo Q :)
OdpowiedzUsuńLakier piękny, ale mnie osobiście bardzo drażnią pomalowane skórki i niedociągnięcia... Szczerze mówiąc - brzydko to wygląda i psuje cały efekt.
OdpowiedzUsuńZdaje sobie z tego sprawę jednak jestem w tej materii wyjątkowo wyluzowana :P
Usuń