czyli sałatka owocowa na twarzy
Wspominałam już o swojej miłości do peelingów zawierających papinę: TUTAJ oraz TUTAJ.
Wspominałam już o swojej miłości do peelingów zawierających papinę: TUTAJ oraz TUTAJ.
Pisałam również o tym, że w oko wpadł mi inny peeling zawierający papinę a przy okazji i bromelainę, jednak się na niego nie zdecydowałam :) postanowiłam po prostu kupić to co według mojego rozeznania działa na mnie w tych peelingach czyli papainę a przy okazji i bromelainę bez żadnych dodatków.
Oba enzymy są pochodzenia roślinnego papaina z Papaji zaś bromelaina z Ananasa.
O papainie już wspomniałam wcześniej, że jest to enzym z klasy proteaz podobny do ludzkiej pepsyny, dzięki czemu zmiękcza i usuwa obumarłe warstwy naskórka, będąc jednocześnie delikatną dla tej "żywej" warstwy, działa łagodząco na skórę podrażnioną pomagając w jej regeneracji.
Dodatkowo ma właściwości przeciwpasożytnicze.
Na bromelainie jakoś wcześniej się nie skupiałam była tylko dodatkiem w moim peelingu. Jednak jest ona tak jak papaina stosowana przy problemach z trawieniem, również spożywana wpływa na wygląd naszej skóry (można o tym przeczytać, jest razem z papają dość szeroko rozpowszechnionym sposobem w Azji na piękną cerę), przyspiesza gojenie.
Ma działanie podobne do papainy, rozpuszczając martwe komórki naskórka i działając łagodząco na podrażnione miejsca. Działa przeciwzapalne i likwiduje obrzęki.
Zarówno papaine jak i bromelaine można stosować na miejsca stłuczone i opuchnięte oraz na wypryski skórne.
Czyli dla mojej alergicznej skóry z wypryskami są lekarstwem, naturalnym i bez zbędnej chemii.
Czy i tym razem będę zadowolona z efektów ich działania i czy nie zmienię zdania wychwalając właściwości papainy pod niebiosa o tym się przekonamy.
Rozpoczynam miesięczną kurację, którą zamierzam dokumentować aby dokładnie za miesiąc przedstawić jej efekty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mój Blog jest Hate Free, nienawistne komentarze nie będą publikowane.
Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję ;)