Ostatnio pisałam o innych perfumach (o moim ukochanym Angel) a ponieważ nie sposób wspomnieć u mnie o perfumach bez poruszenia tematu Womanity dziś ten już kultowy dla mnie zapach.
Mimo, że przełożenie zapachu za pomocą słów jest trudnym zadaniem, przedstawienie tego zapachu za pomocą słów jest "hardcorowe". Pamiętam jak dziś kiedy ten zapach wchodził na rynek i moja siostra posiadała jego gazetową próbkę którą przyniosła mi gdyż zapach jej się nie podobał, ja natomiast jak powąchałam to przepadłam. Pamiętam jak pobiegłam do komputera zobaczyć jego cenę i dostępność była to dopiero nowość na rynku więc rok 2010 a cena 255 zł za wodę toaletową o pojemności 50 ml.
Jest to zapach nietypowy a tworzą go następujące nuty zapachowe:
Nuty głowy: cytrusy, nuty zielone i sos chutney.
Nuty serca: czarna figa, kawior i woda morska.
Nuty bazy: wetyweria, kocanka, opoponaks i cedr virginia.
A wszystko to zamknięte w futurystycznej przepięknej butelce, która nie wiedzieć czemu kojarzy mi się ze statkiem i to kosmicznym, może przez to, że i sam zapach jest "kosmiczny"
Na pewno nie jest to zapach dla słodkich, frywolnych i niewinnych dziewcząt, jest to zapach "świadomy", odważny i wyrafinowany. W moim odczuciu wieczorowy i seksowny, jednak nie tak nachalnie i oklepanie jak mają w zwyczaju perfumy wieczorowe. Nie są to dla mnie perfumy na lato zbyt "ciężkie" i seksowne za mało kwiatowe i dziewczęce jak na zapach letni.
Sama osobiście nie wyczuwam w nim ani kawioru ani innej rybnej nuty, czuję cytrusy, wodę morską, cedr, sos chutney. Całość jest skomponowana niczym symfonia Beethovena, żadnych zbędnych dodatków sama kwintesencja świadomego, odważnego zapachu dla pewnej siebie kobiety.
Womanity to śmiały, innowacyjny mix – po raz pierwszy, aromatyczna słodycz i słona nuta zostały jednocześnie włączone do zapachu. Figa i kawior: sedno zderzenia.
Womanity to architektoniczna prostota szkła, delikatny różowy kolor, siła wygrawerowanego motywu.
Womanity to odzwierciedlenie każdej z Nas. Jest delikatny i porywczy, zniewalający i niezdecydowany, umiarkowany i przesadny." Moim zdaniem zapach jest bardzo zdecydowany, a jak obserwuje po reakcji innych ludzi dość ciężki do zaakceptowania. Moja siostra mawia, że "ryje jej banie", zdecydowanie powiedziałabym, że zapach uderza jak obuch ludzi o innych gustach. Ja osobiście uwielbiam go i za nic na świecie bym nie zrezygnowała z jego używania jednak zdaje sobie sprawę, że może być męczący dla mojego otoczenia dlatego staram się do pracy nie używać.
Tak jak w przypadku Angel trwałość jest niesamowita, utrzymuje się przez wiele godzin nie tracąc na swojej intensywności. Również należy uważać z ilością "psiuknięć" by sobie i otoczeniu nie wyrządzić krzywdy gdyż jest esencjonalny.
Tak jak w przypadku zapachu Angel trzeba przyznać zapachom sygnowanym przez Thierrego Muglera, że nie da się ich nie zapamiętać, kto raz powącha zapamięta czy to pozytywnie (jak ja) czy negatywnie.
Największe-dziwadło-jakie-kiedykolwiek-czułam. Nie podoba mi się, ale robi na mnie wielkie wrażenie, nie sposób być obojętnym wobec tego zapachu. Butelka i jej metalowe elementy- ekstra
OdpowiedzUsuń