Na początku chciałam przeprosić za długą nieobecność na blogu, niestety nie jestem w stanie obiecać, że ulegnie to szybkiej zmianie. Po prostu cały mój wolny czas angażują inne nie związane z urodą czy makijażem sprawy. A że moje życie zawodowe w nawet najmniejszym stopniu nie wiąże się z wizażem to już w ogóle mam ostatnio problem z systematycznym blogowaniem czy nawet makijażem. Nawet tym do pracy :(
Po ty przy długim wstępie chciałam przedstawić Wam moich ulubieńców w jesiennej pielęgnacji. Na razie, na szczęście jesień Nas stosunkowo rozpieszcza, temperatury ciągle są dodatnie, jednak wiatr, deszcz i ogrzewanie robią swoje jeśli chodzi o kondycję skóry. Od początku listopada sięgam po krem
L'oreal Nutri-Gold Olejkowy Rytuał Odżywczy krem-olejek
"Jedwabisty krem - olejek natychmiast nawilża i odżywia nie pozostawiając tłustej i klejącej warstwy na skórze. Skóra odzyskuje poczucie komfortu. Dzień po dniu poprawia się wygląd skóry, a oznaki zmęczenia stają się mniej widoczne. Twarz wygląda na wypoczętą. Skóra odzyskuje witalność." <źródło>
Bałam się, że krem będzie tłusty ale nic z tych rzeczy. Krem faktycznie jest gęsty, jednak łatwo go rozsmarować i stosunkowo szybko się wchłania. Nadaje się pod makijaż. Po jego nałożeniu mam wrażenie, że mam na twarzy drobny shimmer jednak dziś kiedy nakłądam go na rękę nic z takich rzeczy nie wychwyciłam więc sama nie wiem. Na pogodę taką w początkach jesieni nadaje się idealnie, nie mam piekącej czerwonej twarzy po smaganej wiatrem. Krem nie zapycha, fajnie nawilża, nie uczula, jest wydajny. Na zimę jednak może być za lekki. Co mnie w nim zaczyna denerwować to zapach w moim odczuciu mniej przyjemny niż klasyczny Nutri Gold. Nie wiem czy kosmetyki do pielęgnacji twarzy powinny być aż tak mocno perfumowane.
Na stronie L'oreal polecają wykonywanie 60 sekundowego masażu z użyciem tego kremu.
Ten krem zastąpił mi mojego dotychczasowego ulubieńca czyli L'oreal Nutri Gold
"Nawilżająca terapia odżywcza Nutri - Gold o bogatej i zmysłowej konsystencji niczym odżywcze masło wtapia się w skórę nie pozostawiając tłustej warstwy.
Intensywnie odżywia i nadaje jej zmysłową gładkość bez uczucia szorstkości.
Produkt odpowiedni dla kobiet w każdym wieku. Daje natychmiastowe nawilżenie i intensywne odżywienie. Dzień po dniu, bariera ochronna skóry zostaje odbudowana.
Po 4 tygodniach, skóra całkowicie odmieniona, - 90% uczucia suchości skóry." <źródło>
Bardzo lubiłam ten krem, zużyłam w zeszłym roku dwa opakowania i niestety zaczął przeszkadzać mi jego zapach dlatego zamieniłam go na Olejkowy rytuał. Krem jest mniej gęsty od Olejkowego Rytuału, szybko się wchłania, nawilża i chroni skórę przed czynnikami atmosferycznymi. Nadaje się pod makijaż.
O swoim pierwszym kremie z tej serii L'oreal Nutri-Gold Light&Silky pisałam już na blogu TUTAJ.
Podsumowując moje dotychczasowe doznania z linią L'orealNutri-Gold
+ Kremy idealne na jesień i wczesną wiosnę. Chronią przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi, wiatrem, deszczem, ogrzewaniem.
+ Szybko się wchłaniają.
+ Nawilżają skórę.
+ Nadają się pod makijaż.
+ Nie zapychają.
+ Nie uczuliły mnie.
+ Są ogólnodostępne w drogeriach stacjonarnych i internetowych.
- Zapach, który się męczy już po pewnym czasie. Gdyby tylko zmienili ten punkt byłyby to dla mnie kremy przełomu jesień/ zima i zima/ wiosna idealne.
Interesujące, szkoda, że na mnie kremy L'Oreal raczej się nie sprawdzają...
OdpowiedzUsuńJa nie wiem jak inne z tej marki, ale z tych kremików jestem bardzo zadowolona.
UsuńAkurat kosmetyki pielęgnacyjne tej firmy absolutnie mnie nie kuszą ;/
OdpowiedzUsuńNie mam jakiegoś urazu do tej firmy, ale z niej używam w zasadzie tylko kremów z linii Nutri Gold.
Usuń