Dziś w przedświątecznej atmosferze chciałam podzielić się z Wami moją świeżą opinią na temat palety Makeup Revolution Chcolate Elixir. Jest to moja druga paletka od tej firmy pierwszą jest
Tak jak Rose Gold była "inspirowana" paletką Hudy, tak Elixir jest "inspirowany" Modern Renaissance od Anastasia Beverly Hills. Czy ta paletka jest w ogóle zbliżona do swej inspiracji niestety Wam nie powiem.
Opakowanie i wykonanie
Wewnątrz znajduje się duże i dobre lustro.
Tak jak w przypadku Rose Gold opakowanie jest plastikowe z metalową częścią. W dotyku czuć, że jest to tani plastik nie zaś jakiś ekskluzywny materiał. Cena tej paletki to 39,90 zł więc nie ma co oczekiwać wykonania opakowania na miarę droższych firm.
Cienie
Tak samo jak w przypadku poprzedniej czekoladki oraz tradycyjnie dla czekoladek MUR (oraz w oryginalnych czekoladkach z Too Faced) w paletce znajduje się 16 cieni 2 większe po 2,44 g oraz 14 mniejszych po 1,22 g.
Zanim przejdziemy do kolorów w paletce chciałam zwrócić Waszą uwagę na miejsce produkcji tej paletki PRC czyli Chiny. Mówiąc szczerze trochę zwątpiłam kiedy zobaczyłam tą informację. Niby produkt sprzedawany pod marką brytyjską, ale pochodzi z chin. Mam mieszane uczucia.
Jeśli chodzi o skład jest taki sam jak Rose Gold czyli talk i parabeny.
Jeśli chodzi o zapach to on koło czekolady nawet nie stał. Nie jest to również zapach kakao. Zapach to dla mnie mieszanina plastiku i kokosa.
Pierwszy rząd od góry:
Coconut jasny biały cień matowy;
Icing jasny żółtawy odcień matowy;
Creme brule perłowy jasny beżowy cień;
Candy szary ciepły odcień, matowy;
Buble-gum matowy czerwony cień.
Drugi rząd
Sweet satynowy, ciepły ciemny brąz;
Latte mattowy kolor, podobny do jednego z kolorów które posiadałam w podstawówce w farbach plakatowych roboczo nazywany przeze mnie "sraczkowym";
Chestnut ciepły matowy brąz;
Carrot Cake ciepły rdzawy, matowy cień;
Hot tea kolejny podobny do Latte. Czyli mówiąc już ładniej Siena naturalna.
Sugar perłowy żółtawy, beżowy cień.
Trzeci rząd
Red Velvet ciepły czerwony brąz, mat;
Pumpkin pomarańczowo-rudy matowy cień;
Roasted szary matowy;
Pink Icing czerwony, matowy;
Vanilla perłowy biały.
Moja opinia
Podobnie jak w Rose Gold tak i w tej palecie, jeden cień wychodzi po ok. 2,50 zł i ta cena jest sprawiedliwa. Cienie matowe się sypią, są suche nie jest to jednak kredowa suchość, da się nimi pracować i budować kolor ale jedynie do pewnego momentu.
Cienie perłowe przywodzą na myśl lata 80', nie są tak mokre jak metaliki z Rose Gold, nie są również jakoś rewelacyjnie napigmentowane, ale za 2,50 nie oczekujmy cudu.
Cienie czerwone barwią skórę co jest popularne i normalne w tej gamie odcieni, ze względu na półprodukty używane do otrzymania czerwieni.
Cienie o żółtawej-beżowej tonacji są słabiej napigmentowane co również jest dość specyficzne dla tej gamy kolorów, co również spowodowane jest tym, że żółte barwniki mają większe cząsteczki.
Paletka wizualnie jest przepiękna, podobna do Rose Gold Chocolate jednak ma parę różnic. Jeśli byłybyście ciekawe jakich z chęcią przygotuję kolejne czekoladowe posty.
Całość utrzymana jest w ciepłej tonacji, jednak przeważają tutaj maty, których pigmentacja jest dość dobra. W porównaniu z Rose Gold już na pierwszy rzut oka wypada bardziej blado i powiedzmy sobie szczerze monotonnie, a na ręku niektóre kolory wypadają po prostu brzydko i nie chodzi mi o pigmentację a powiedzmy szczerze o odcienie a'a siena naturalna.
Cena 39,90 zł nie jest ceną wygórowaną jednak wydaje mi się, że więcej płacimy za ładne opakowanie niż za same cienie. Produkcja takiego opakowania musi trochę kosztować, a skoro opłaci się sprzedać je za 39.90 oznacza to, że coś innego jest tanie jak barszcz w produkcji. Żadna firma nie jest instytucją charytatywną która za pół darmo sprzedaje Nam produkt i jest to deal Naszego życia. Nie nie jest, ale o tym może więcej w poście porównującej obie paletki do siebie.
Bardzo ładne ma te kolory :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemne, cieple kolorki :)
OdpowiedzUsuń