To, że zwierzęta odczuwają rożnie zapachy i że mają bardziej wrażliwy zmysł powonienia wiemy chyba wszyscy.
Jeśli chodzi o zapach, który wywołał takie zaciekawienie u tamtej krasuli i który zaobserwowałam cieszył się dość sporym "wzięciem" w krowiej populacji był to Angel od Thierry Mugler'a pisałam o nim TUTAJ. Z pośród perfum, których używam na co dzień cieszył się największym zainteresowaniem. Idąc tropem marki postanowiłam przetestować Womanity (pisałam o tym zapachu TUTAJ). Jednak nie wywołały one entuzjazmu nie mówiąc o przypadkach gdzie krowa ewidentnie po powąchaniu cofała się :(
Jeśli chodzi o moje ulubione codzienne perfumy czyli La vie eist belle od Lancome nie wyowłują one żadnej reakcji, ani się podobają ani się nie podobają.
Jeśli chodzi o pozostałe perfumy, których używałam przez ten czas czyli Be deilicious od DKNY czy Lancome Tresor były one dość obojętne. Naprawdę jedynymi perfumami, które wywołały taką silną reakcję był Angel.
Dziś mam na sobie La Nuit tresor od Lancome myślicie, że się spodoba?
O wow. Fajny wpis! Kto by pomyślał... ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuje. Sama nie pomyślałam zanim się z tym nie spotkałam :D
UsuńHaha ale czadowy wpis :D Ciekawe!
OdpowiedzUsuńDziękuje. Zwierzęta zwykle są bardzo zajmujące ;)
UsuńAle pomysł ! ;)
OdpowiedzUsuńW zasadzie nawet nie odbiega od tematyki bloga :D
Usuń