Chciałam zabrać Was na urodową przejażdżkę po Koreańskich i nie tylko kosmetykach, które miałam okazje testować. Weźcie herbatkę, kawkę i może ciastko jeśli jeszcze nie macie dość słodkości i lecimy ;)
W dobie ogólnego szału i zainteresowania szeroko a w zasadzie wąsko pojętą "azjatycką" pielęgnacją chciałam przypomnieć Wam niektóre produkty, które miałam okazje testować Może znajdziecie coś dla siebie. Dlaczego napisałam wąską? Otóż Azja to ogromny kontynent obejmujący nie tylko Koreę i Japonię ale np. Indie gdzie pielęgnacja będzie znacząco inna ot taki drobny szczegół :P
Zaczniemy od najważniejszego kroku każdej pielęgnacji nie tylko koreańskiej ale również polskiej, po prostu klucz do każdej pielęgnacji czyli:
Oczyszczanie:
Missha Super Aqua
Etude House czyli dogłębne oczyszczanie na każdy miesiąc
Dzięki książce obecne na polskim rynku od jakiś 10 lat maski w płachcie zyskały drugie życie dlatego tutaj nie znajdziecie masek w płachcie. Te dostępne w Polsce maski nie są wcale złe.
Maski
Kremy
Włosy
Shiseido- Ma cherie Moisture szampon i odżywka
Przez ten okres kiedy prowadzę bloga trochę się tego uzbierało i zapewne nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Znacie, któryś z tych kosmetyków? A może dopiero odkrywacie świat pielęgnacji?
Ja na razie przetestowałam 3 azjatyckie kosmetyki i jak mam być szczera szału nie ma - zdecydowanie bardziej wolę naszą polską naturalną pielęgnację.
OdpowiedzUsuńJa zależy jaką "naturalną" nie pieniące się szampony czy żele do mycia twarzy mi nie leżą. Jeśli chodzi o oczyszczanie to jeszcze nie miałam nic co by popiło te kilka azjatyckich produktów. Ale wiadomo każda skóra jest inna i każdy czego innego oczekuje po kosmetyku. Ja tak mam z firmą Balea szał nie zrozumiały dla mnie ;)
Usuń