Co jest oczywiste na blogach, jutubie czy też innych miejscach w internetach chwalimy się raczej tym co Nam wyszło. Na to co Nam nie wyszło spuszczamy zasłonę milczenia. Gdybym była młodsza mogłabym mieć obawy, że tylko mi łamadze totalnej coś nie wychodzi ale z wiekiem człowiek nabiera mądrości.
Dzisiejszy post jest o makijażu a jakże o makijażu, który pięknie wykonany zapiera dech w piersiach mowa o cut crease. Na jutubie pełno polskich i zagranicznych jutuberek pokazuje z nonszalancją jak go wykonać . Czemu miałabym nie spróbować?
Po ostatnim tuturialu NikkieTutorials napaliłam się jak szczerbaty na suchara na przepiękne cut crease z brokacikiem. Nie spodziewałam się, że owocem tego będzie nie tyle piękny makijaż co głęboka refleksja nad nim ;)
Gdyby ktoś nie wiedział o jakim makijażu mówię:
http://www.nikkietutorials.com/site/ |
Cudo, obłędny i przepiękny. Czym prędzej sięgnęłam po paletkę Zoevy Smokey a ponieważ efekt mnie nie zadowolił sięgnęłam po Too Faced Semi Sweet Chocolate Bar. Całości dopełnił pyłek z Inglota o nr 56 i 63, przylepiony na Tear eye liner od Etude House a rzęsy wytuszowałam Lancome Hypnose.
Makijaż jest prosty najpierw zaznaczamy zewnętrzny kącik oka - dziecinnie proste :P
Potem wyznaczamy załamanie powieki i nie rozcieramy cieni powyżej
Potem ponad załamaniem tworzymy kolejne załamanie tak aby była między nimi przerwa.
W ową przerwę nakładamy brokat.
Brzmi prosto. Prawda? Więc jak to się dzieje, że kończymy z pandą?
Jak to możliwe że podążając za kształtem oka mamy najdziwniejszy kształt ever. Jak to możliwe, że poprawiając to uzyskujemy tylko jeszcze większą kupę? Zagadka kosmosu. Łatwa do rozwiązania, a no trzeba mieć wprawę i pewną rękę. Której nie oszukujmy się ja nie mam. Co mi wyszło? Wiem, że wiele z Was nie pokazuje makijaży które nie wyszły. Ale na litość wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i na szczęście to moje nieszczęście makijażowe zeszło wraz z płynem micelarnym. A wyglądało tak:
Ta makijażowa przygoda utwierdziła mnie w przekonaniu, że po 1. jak gdzieś wychodzisz na imprezę, wesele, randkę czy gdziekolwiek do ludzi nie kombinuj bo możesz nie mieć czasu tego zmyć. Po 2. I tak jeśli wyszła Ci kupa dobrze wychowaniu ludzie milczą co najwyżej obgadując Cie za plecami, a po 3. Nie wszystko jest dla mnie ;)
Tym oto pozytywnym akcentem uważam długi weekend za zakończony.
przepiękny makijaż :)
OdpowiedzUsuńW wersji oryginalnej zapewne.
UsuńU mnie by to nie wyszlo mam gleboko osadzone oczy. No i nie mam takich malych precyzyjnych pedzli.
OdpowiedzUsuńTez dodalam u siebie na blogu makijaze, ktore mi nie wyszly jakis czas temu.
Niby mam precyzyjne pędzle ale co mi po pędzlach :P uważam, że takie pokazywanie makijaży jest bardziej rozwojowe, jesteśmy tylko ludźmi.
UsuńMyślę, że gdybyś też wyciągnęła te linie do góry zamiast pozwolić im opadać w dół w zewnętrznym kąciku, to byłoby fajnie. Trochę też tego efektu ombre nie widać, ale to może być kwestia zdjęcia. A makijaż Nikki jest bardzo trudny, sama pewnie bym nie dała rady. Dopiero ćwiczę z prostym cut crease, ale odnoszę wrażenie, ze przy mojej budowie oka to nie zadziała i tak :)
OdpowiedzUsuń"veni vidi" niestety nie zwyciężyłam a zostałam zwyciężona przez ten makijaż. Przyznam się, że już nie planuję ćwiczyć cut crease ;) ale trzymam kciuki za Ciebie.
Usuńmoim zdaniem wcale nie najgorzej, ja nie dałabym chyba rady i tak, ale teraz mnie kusi spróbować :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;) próbuj i nie ważne jak wyjdzie się pochwal :P
Usuń