piątek, 8 czerwca 2018

PROJEKT LATO: Bronze Goddess czyli ja a samoopalacze


Ogólnie parafrazując pewien znany wiersz dla dzieci: czego słoneczko nie widziało? Można by powiedzieć, że mnie. 
Unikam słońca i opalania jak tylko mogę. Leżenie plackiem na plaży i udawanie bekonu nie jest dla mnie i mieści się w moim słowniku pod hasłem tortury. 
Dlatego kiedy chce nadać mojej skórze wygląd przyrumienionego tosta muszę sięgnąć po samoopalacz. 

Jeśli chodzi o ten kosmetyk mam jeden, jedyny do polecenia. Mówię oczywiście o produkcie Avon, który już znalazł swoją recenzję na moim bogu KLIK.


Avon Magic Tan to dla mnie wakacje na Karaibach w piance. jednak mam parę rad:
  • Należy złuszczać regularnie skórę zarówno przed jego stosowaniem jak również po. Ponieważ Nasz naskórek się złuszcza sam i wtedy tworzą się nie estetyczne plamy.
  • Pamiętać o nawilżaniu skóry. Samoopalacz troszkę skórę wysusza, nie tylko ten ale i każdy. oprócz tego oczywiście musimy nawilżać naskórek ponieważ będziemy miały wakacje na Karaibach w łaty.
  • Samo nakładanie tego produktu polecam rękawicą przeznaczoną do samoopalaczy w musie. Możemy je znaleźć w internetach lub w drogerii. 

Wpis powstał w ramach Projektu lato we współpracy z dwoma cudownymi i utalentowanymi blogerkami:



2 komentarze:

  1. Przybijam wirtualną piąteczkę osób, których słoneczko nie widziało :) Ja też nie rozumiem jak można leżenie plackiem i opalanie się godzinami traktować jako relaks ;)
    No i oczywiście dziękuję za dostrzeżenie mojej cudowności i talentu - w końcu ktoś mnie odpowiednio docenił :D ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam nad polskim morzem zaznać takiego relaxu. Spocone ciało, obok ciała zero miejsca, gorąco, wrzaski dzieci, okopy, "parawaningi" . Zdecydowanie relax :D takie relaxy nie dla Nas widać :D

      Usuń

Mój Blog jest Hate Free, nienawistne komentarze nie będą publikowane.

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję ;)