W moim makijażowym uzależnieniu dużą rolę oprócz cieni do powiek oraz tuszy mają szminki, błyszczyki i balsamy. niestety zwykle podobaja mi się kolory, które pasują do mnie jak koła do pomidora, ale najgorsze jest to, że pod wpływem chwili je kupuje. Tym razem w moje oko w Naturze wpadły szminki Bell z linii Shine. Teraz jest na nie promocja.Czy jestem zadowolona? To za chwilę najpierw parę słów od producenta:
"Pomadki SHINE to szminki-balsam zawierające lanolinę, wosk pszczeli oraz witaminy A i C . Supernawilżają i chronią usta przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Żelowa konsystencja ułatwia równomierną aplikację."
Ponieważ moje usta mają tendencje do przesuszania się szminko-balsamy brzmią bardzo obiecująco .
Na pierwszy rzut oka widać, że opakowania pomadek nie różnią się niczym, oba srebrne z różowym elementem, ścięte na górze. Niby eleganckie, ale strasznie szybko się niszczą.
"Pearly Shine - perłowa, olśniewa gamą kolorystyczną, pozostawia na ustach szlachetny perłowy film."
"Diamond Shine - diamentowa, pokrywa usta "diamentowym pyłkiem", który mieni się fantastycznie na tle podkreślonych jej kolorem warg".
Obie szminki od Bell są wartę uwagi jeśli ktoś lubi błysk błyszczyka (lub błyszczyk z błyskiem) a nie przepada za klejącymi sie ustami do których przyklejają się włosy (moja zmora).
Na zdjęciach z fleszem widać, że Diamond Shine ma zdecydowanie większy połysk niż Pearly Shine. Co do pielęgnacji obie pomadki są rewelacyjne, bardzo miękkie, wygodne w aplikacji i użytkowaniu. Teraz zwłaszcza kiedy są w promocji w Naturze mogę polecić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mój Blog jest Hate Free, nienawistne komentarze nie będą publikowane.
Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję ;)