Wcześniejsze części tej trylogii mogłyście już zobaczyć na moim blogu
Dziś przyszła na zakończenie tej serii a na koniec zostawiłam sobie:
* Ladycode, H&M, p2
Jak już widać po zdjęciu poniżej gdzie produkt znajduje się w opakowaniu, rozświetlacz z H&M jest najcieplejszy.
1. Ladycode by Bell: opakowanie odkręcane, plastikowe, zawierające 11 g produktu, dostępność to Biedronki. Jeśli chodzi o kolor to zimny, białawy o lekko niebieskich tonach
2. H&M highlither powder: plastikowe opakowanie otwierane i zamykane na klik, zawiera 8 g produktu a więc mniej niż Ladycode. kolor jest ciepły pomarańczowawy. Dostępność H&M, jednak nie wiem czy nie zmieniła mu się "formuła" i wygląd opakowania.
3. p2 all-over illuminator: tak jak w przypadku rozświetlacza z H&M opakowanie otwierane na klik. Opakowanie zawiera jeśli mnie pamięć nie myli 9 g produktu a jego dostępność w Polsce to albo znajomi z Niemiec bądź z innych miejsc (wpis o tym gdzie spotkać można kosmetyki z Balea znajdziecie TUTAJ) lub też drogerie internetowe. Kolor żółtawy.
Kolor Ladycode jest biały, zimny i sama nie wiem jak mogłam go używać do rozświetlania o.O H&M jest dla mnie za ciepłe widzę wyraźne pomarańczowe tony idealnie nada się jako cień do powiek, zaś kolor p2 jest żółtawy. Z tej trójki to p2 ma szansę najlepiej sprawdzić się w roli rozświetlacza na policzki. jednak słyszałam opinię, że jest za lekki, że za mało go widać i trzeba się namachać pędzlem ;)
* rozświetlacz z The Body shop
Jest to jedyny rozświetlacz w kremie jaki miałam okazję testować w tej serii (miałam kiedyż Girls meet pearls, ale się skończył :P). Kolor i błysk jaki po sobie pozostawia ten rozświetlacz jest nienachalny i bardzo subtelny, jednak kolor wydaje mi się lekko za zimny.
Co to za piękna, fioletowa materia, na której robisz zdjęcia? Taka błyszcząca:).
OdpowiedzUsuńBrokatowy papier do prac plastycznych ze sklepu papierniczego ;)
Usuń