Książki czytam chociaż rzadko goszczą na moim blogu (wypowiadałam się o nich TUTAJ ) dziś zaś chciałam podzieli się moimi spostrzeżeniami na temat dwóch serii w których główną bohaterką jest kobieta a dzieją się one w Polskich miastach.
Pierwszą autorką jest Martyna Raduchowska.

Ida Brzezińska świetnie wie, czego chce: normalnego życia. I gdyby to od niej zależało, w jej rodzinie na pewno nie byłoby ojca maga, matki czarownicy, babki jasnowidzki ani ciotki medium. Ani bez mała dwudziestu pokoleń podobnych wariatów. Tymczasem jednak – o, zgrozo - są. A geny sumiennie robią swoje, obdarzając Idę równie nadprzyrodzonym co niepożądanym szóstym zmysłem. Do tego jeszcze wredny, podły Pech o sadystycznych skłonnościach z upodobaniem krzyżuje jej plany, wpycha w szpony apodyktycznej ciotki, nęka stałą obecnością umarłych i wplątuje w aferę, od której na kilometry czuć pieprzem i imbirem – zapachem czarnej magii.
Postawmy sprawę jasno - Ida nie ma Pecha.
To Pech ma Idę." Przyznam się, że na książkę natchnęłam się przypadkiem kiedy poszukiwałam czegoś do poczytania aby zabić nieprzyjemny posmak po innej lekturze o której napiszę za chwilę. Co do samej lektury Ida pragnie normalnego życia chociaż urodziła się w rodzinie sławnych polskich czarodziejów jeśli komuś przyszedł na myśl Harry Potter może spać spokojnie Ida nie ma nic wspólnego z tym bohaterem. Pragnie normalnego życia i ukończenia studiów w tym celu udaje się do Wrocławia niestety jej życie komplikują tytułowe "umarlaki" które jak nic rozpraszają ją w nauce. Książka wciąga od pierwszych kart, uraczając nas humorem, sarkazmem i szczyptą ironii. Główna bohaterka z lubością wplątuje się w niezłe bagno, które wciąga ją wraz z czytelnikiem w świat czarnej magii, demonów i innych nietypowych zjawisk. Czytelnik razem z główną bohaterka dowiaduje się i uczy, również obserwuje jak z dziewczyny negującej swoje umiejętności staje się całkiem sprawnym medium. Książka jest bardzo dobrym debiutem pisarki mogę polecić każdemu kto lubi fantastykę dziejącą się w rzeczywistym czasie. Co prawda odniesień do poszczególnych miejsc dla kogoś kto zna miasto jest niewiele ale i tak miło czytać o medium uganiającym się za zmarłymi na naszych polskich ulicach.
Ida jest szamanką od umarlaków, a więc kimś pomiędzy medium a banshee. Nie ma wpływu na to, czyj zgon przepowie, ale z chwilą, w której doznaje wizji, staje się odpowiedzialna za duszę przyszłego zmarłego. Ma obowiązek ją chronić i zadbać, by bezpiecznie trafiła w zaświaty.
W ciągu ostatniego roku nad wyraz często przekonywała się, jak kłopotliwe jest posiadanie szóstego zmysłu.
Teraz pora zmierzyć się z Kusicielem, znanym jako Demon Luster." Czyli kontynuacja "Szamanki od umarlaków" po tę książkę sięgnęłam z rozmysłem zachęcona pierwszą częścią. Ida jako osoba dość sceptycznie nastawiona do swego daru bardzo chętnie i z lubością pakuje się w tarapaty grożące nie tyle śmiercią co unicestwieniem. jest to kontynuacja pierwszej części i bardzo mocno z nią powiązana gdyż wszystkie problemy wynikają z powodu "jednookiego kanibala" oraz kucharzącej malarki jego zony, której to Ida składa przysięgę nie wiedząc, że pakuje się właśnie niczym Alicja w przygody po drugiej stronie lustra. Mimo, że książka jest dobra nie mam cierpliwości do oczywistych romansów, tradycyjnych uszczypliwości z cyklu "kto się czubi", wątek romantyczno-komediowy jedynie mnie irytuje. Bohater ratujący dziewczynę z opresji jest tyleż samo sympatyczny co płaski a ich standardowy "taniec miłosny" jest tyleż oryginalny co interesujące okoliczności. Moim zdaniem przez właśnie ten wątek książka straciła wiele tego co mogłoby być, gdyż sam wątek z Demonem luster jest bardzo wciągający, dowiadujemy się razem z Idą o jego przeszłości gdyż to może uchronić ją przed niebytem. Natomiast Ida w roli egoistycznej, jędzowatej bestii kłócącej się z Rudą wiedźmą o losy głównego wybawcy jest w najlepszym razie nie przekonująca. Moim zdaniem na tym wątku traci interesująca fabuła książki. niemniej jednak jeśli ktoś chce się dowiedzieć kim jest Demon luster i jak się nim stał oraz czy przez Kwiatkowskiego Idę czeka zagłada niech łapie książkę i jakoś przebrnie przez ten irytująco miłosny wątek.
Kolejną książkę poleciła mi koleżanka:
autorką jest Aneta Jadowska
