Dziś u mnie rozświetlacz, który szturmem zawojował internety. Mowa o Face Illuminator Powder od mySecret. W obecnej erze trendów makijażowych jest bardzo wiele counturing, strobing czy ostatnio draping. Firmy makijażowe prześcigają się w produkowaniu kosmetyków (a raczej ich opakowań) aby nawiązywały one do panujących akurat trendów. Moda na strobing zaowocowała modą na rozświetlacze co jakoś specjalnie mnie nie boli ;) lubię rozświetlacze czego mogłyście mieć wyraz w moich postach o nich:
Władca Rozświetlenia cz. 1 Drużyna rozświetlenia
Wtedy nie posiadałam jeszcze Princess Dream od mySecret.
"Rozświetlacz w kolorze ciepłego beżu, odpowiedni dla każdego typu kolorystycznego.
Wzmacnia blask skóry oraz sprawia, że twarz wygląda zdrowo i promiennie.
Formuła kosmetyku zapewnia bezproblemową aplikację i doskonałe wykończenie makijażu.Gwarantuje mocny połysk i efekt „tafli”." Cena to 15,99 zł do nabycia w drogeriach Natura. Nie wiem czy jest to rozświtacz wypiekany, ale właśnie tak wygląda.
W opakowaniu wygląda na ciemny beżowy puder. Wracając do opakowania mieści ono 7,5 grama produktu i jest powiedzmy sobie szczerze tandetnym plastikiem z szatą graficzną która nie urywa i nie powala. Ale płacimy za produkt a nie opakowanie to na pewno.
Jeśli chodzi o jego aplikację lekko się pyli i jest dość suchy w porównaniu z mokrawą Mary-Lou. Mimo ciemnego wyglądu w opakowaniu na skórze wygląda bardzo naturalnie. Nie posiada żadnych drobinek i gwarantuje taflę na skórze. Staranie się zrobienia zdjęcia temu subtelnemu błyskowi było nie lada wyzwaniem, bo skóra wygląda na naturalnie promienną ale wieźcie mi to ten rozświetlacz.
mySecret Princess dream vs. theBalm Mary-Lou
Jeśli chodzi o porównanie z moim ulubionym rozśiwietlaczem czyli Mary-Lou od theBalm. MySecret wygląda na ciemniejszy i bardziej suchy i te różnice są widoczne już w opakowaniu. Jak wyglądają na skórze?
Na zdjęciu poniżej nałożyłam kosmetyki za pomocą palca. Po lewej mySecret, po prawej Mary-Lou.
Różnicę widać chyba od razu. Jesli jednak nie Mary-Lou jest bardziej złota i jaśniejsza zaś mySecret jest bardziej beżowy.
Jak wyglądają nałożone pędzlem?
Różnica nadal jest widoczna. Po lewej mySecret po prawej theBalm. Widać tutaj lepszą pigmentację albo lepiej łapiącą się pędzla konsystencję Mary-Lou.
Przykro mi, ale w tym starciu Mary-Lou wygrała znowu. Jest ona mistrzynią pojedynków ;)
Według mnie problemem jest sam kolor Princess Dream, teraz jak jestem lekko opalona mySecret nie jest za ciemny ale obawiam się, że zimą oraz dla osób posiadających jaśniejszą karnację może być za ciemny. Tańszy produkt ma też gorszą pigmentrację oraz dla mnie bardziej suchą konsystencję.
Podsumowując
Jest to dobry produkt za 16 zł. Czy jest to zamiennik słynnej Maty-Lou? Nie, nie jest. Różni się konsystencją, kolorem i pigmentacją. Jest to jednak dobry produkt w niskiej cenie. Gdybym nie miała Mary-Lou pewnie by mi się spodobał.
Mam i ten i Mary :) Używam w zależności od tego, który "wylosuję" z kufra :D
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie Mary ;)
Usuńjeszcze go nie próbowałam, mam mary lou, lovely, ingrid, bell - na razie starczy :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie dla mnie Mary lou najlepsza.
UsuńBardzo go lubie i jego kolor (i cena) odpowiada mi bardziej niz Mary i fakt- absolutnie nie jest to zamiennik Mary :)
OdpowiedzUsuńMojego serca nie podbił.
UsuńCałkiem go lubię, ale kusi mnie mary :)
OdpowiedzUsuńMam Mary i nie zamieniłabym jej na inny rozświetlacz ;)
Usuń